Na
dzisiaj, tzn. na 22 listopada zaplanowana była od dawna demonstracja
solidarności z uchodźcami. Pod pretekstem zamachów, rząd
„socjalistyczny” wprowadził stan wyjątkowy i próbuje
wykorzystać żałobę narodową, by po cichu zmienić konstytucję w
kierunku państwa policyjnego. Stan wyjątkowy wprowadził Hollande
dekretem, a następnie wydłużono go o kolejne 3 miesiące. Zgodnie
z tym, przez najbliższe 3 miesiące wszystkie demonstracje będą
zabronione. Dlatego właśnie dzisiejsza demonstracja, mimo że
początkowo miała dotyczyć uchodźców, stała się protestem
przeciwko zmianom. Na dobrą sprawę, to już po Charlie Hebdo
poważnie ograniczono swobody obywatelskie. Zgodnie z amerykańskim
przykładem, wprowadzono możliwość podsłuchiwania obywateli jak i
cenzury prewencyjnej w internecie. To jednak dla Hollande'a za mało.
Demonstrację
chyba zorganizowała NPA. Mówię chyba, bo sama demonstracja mnie
mało interesowała i pewnie nigdy bym się tam nie wybrał. Do
uczestnictwa w demonstracji namówili mnie maoiści z Czerwonego
Bloku, którzy wczoraj zorganizowali międzynarodowy miting z okazji
10 rocznicy rewolty na przedmieściach. Obiecali mi, że na
demonstracji „będzie się działo”, bo to demonstracja
nielegalna.
Początek
demonstracji, która właściwie nie była demonstracją, tylko
mitingiem pod operą na placu Bastylia, był nudny. Reformiści z NPA
ciągle gardłowali. Między innymi przeciwko Assadowi. „Uchodźcy
to ofiary dyktatury Baszara Assada.” Byli tam min. Philippe Poutou
czy Christine Poupin. Krzyczeli przeciwko zakazowi demonstracji, ale
na samym krzyczeniu się skończyło. W końcu, po upływie jakiś 40
minut, gdy już zebrało się sporo ludzi, uczestnicy demonstracji,
wypieli się na organizatorów demonstracji z NPA i zaczęli walczyć
z policyjnym zakazem demonstrowania, wchodząc na ulicę. Na początku
weszła grupka młodzieży. Po chwili jednak ludzie nabrali pewności
siebie i wszyscy weszli na ulicę. Prawie wszyscy. NPA zostało na
placu Bastylii sprzątać swój kramik. Czy potem doszli na plac
Republique? Nie wykluczam, choć ja ich tam nie widziałem.
Całe
to wydarzenie pokazuje, jak iskra może wywołać płomień. Odwaga
kilku młodych działaczy, którzy weszli na ulicę i zaczęli
maszerować, zmieniła wszystko. Wystarczyło 15 minut i demonstracja
stała się legalna. W ciągu tych pierwszych 15-20 minut ludzie
wchodzili na ulice, policja ich blokowała, więc część demonstrantów
okrążała policję chodnikiem i znowu wchodziła na ulicę. Doszło
do przepychanki z policją. Nagle zjawiło się mnóstwo policyjnych
samochodów i policjanci byli wszędzie. Wypuszczono nawet gaz, który
wywoływał kaszel. Gdy jednak wszyscy demonstranci weszli na ulicę,
to musiała nastąpić zmiana rozkazu, bo policja przestała się
czepiać. Jest to wydarzenie bardzo ważne. Dzisiaj
demonstrowaliśmy, ale stan wyjątkowy nie został zniesiony, i
pewnie przy następnej demonstracji policja przyjmie inną taktykę.
Demonstracja
skończyła się na placu Republique. Doszło tam do komicznego
zderzenia, żałobników opłakujących ofiary zamachów ze skrajną
lewicą, która wykrzykiwała antypolicyjne i proimigranckie hasła.
Jakość zdjęć może nie jest najlepsza, ale wszystko działo
się szybko. Była to demonstracja nielegalna i tempo było szybko
marszowe, momentami przechodzące w bieg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz