Temat
aborcji powrócił i gdzieś tam na marginesie pojawił się Stalin.
Demokratyczna lewica, a nawet komuniści trockistowskiego chowu są w
stanie Stalinowi wiele wybaczyć. Poznałem więc i takich co pod
wpływem alkoholu piło na cześć Katynia. Nawet czystki partyjne są
w stanie przełknąć, ale jest jedna kwestia, której nie wybaczą
nigdy, to zakaz aborcji. O dziwo, dotyczy to też komunistów, którzy
o Stalinie wypowiadają się z uznaniem. „Stalin był wielkim
rewolucjonistą”, ale w sprawie aborcji popełnił błąd. Front
obyczajowy jest dla radykalnej lewicy, od dawna głównym polem walki
i popieranie demonstracji feministycznych jest czymś tak bardzo
naturalnym, jak popieranie robotniczych strajków czy studiowanie
marksizmu. Od jakiegoś czasu, jest to część rewolucyjnego
abecadła i nic dziwnego, że w tym kontekście, zakaz aborcji w ZSRR
jest przemilczany. A jak już temat wypłynie, to tchórzliwie
składane są samokrytyki i błaganie o wybaczenie za stalinowskie
błędy. Demokratyczna lewico, wybaczcie naszemu wodzowi, że
zbłądził w sprawie aborcji i pozwólcie nam demonstrować na
waszych demonstracjach z flagą ZSRR.
Nie
jest to temat łatwy. Dyskutuje o tym cała Polska, więc i dla
radykalnej lewicy jest to temat kluczowy. Mój status emigranta
ułatwia mi poruszanie trudnych tematów i mogę wsadzić kij w
mrowisko i wywołać dyskusję, nie bojąc się bojkotów i
ostracyzmu towarzyskiego. Bo tak już bywa, że przy podważaniu
jedynie słusznych dogmatów, człowiek nawet nie jest w stanie do
końca wyrazić własnych myśli, bo od razu jest zakrzyczany. Ten
tekst raczej nie da odpowiedzi na wszystkie pytania. Jest to temat
zbyt ważny i zbyt obszerny, by w krótkim felietonie wszystko
wyłożyć. Z góry podkreślam, że w temacie jestem laikiem i
dokumentów na temat aborcji w ZSRR nie znam. Znam jedynie ogólny
zarys problemu, widziałem kilka cytatów i to zdecydowanie zbyt mało
by robić w tej kwestii za mędrca. Jeśli jednak pojawi się
potrzeba społeczna, to w przyszłości temat rozwinę. Z góry
dziękuje za pomoc w dotarciu do dokumentów.
Prolife
czy prochoice?
Poruszając
temat wywołujący tak wiele emocji, nawet nie wiem od czego zacząć.
Zacznę więc może od stwierdzenia faktu, że stosunek komunisty do
wielu ważnych kwestii jest dialektyczny. Wszystko zależy od tego w
jakim ustroju żyjemy i kto jest u władzy. Weźmy więc kwestię
kary śmierci. W kapitalizmie, gdy u władzy są nasi wrogowie,
należy być przeciwko karze śmierci. Jest to sprawa czysto
taktyczna. Im większe uprawnienia dla naszych wrogów, tym gorzej
dla nas. Przed rewolucją jestem więc stuprocentowym przeciwnikiem
kary śmierci. Co nie zmienia faktu, że podczas rewolucji i
budowania nowego społeczeństwa, kara śmierci na pewno się nam
wtedy przyda. Małe umysły często tego nie rozumieją i zarzucają
mi brak konsekwencji. „Mówisz jak zwykły polityk i ciągle
zmieniasz zdanie.” Jak można być przeciwko karze śmierci i
równocześnie usprawiedliwiać rewolucyjny terror? Jak widać można.
Trzeba tylko chcieć zrozumieć.
W
sprawie aborcji mamy wiele podobieństw. Inaczej należy patrzeć na
aborcję w społeczeństwie kapitalistycznym, a inaczej w
społeczeństwie komunistycznym. W społeczeństwie kapitalistycznym
sprawa jest prosta. Należy popierać prawo kobiet do walki o
bezpłatną aborcję na żądanie. Stalin zakazując aborcji żył w
zupełnie innych realiach. Próba rewolucyjnej zmiany społeczeństwa,
którą podjęto w ZSRR dotyczyła zmiany nie tylko stosunków
ekonomicznych. Wbrew trockistowskim kłamstwom, zakaz aborcji nie
wynikał z faktu, że Stalin uczęszczał do cerkiewnej szkoły i
przesiąknął religijnymi bzdurami. Stalin i jego towarzysze,
podjęli największą w historii próbę zmiany społecznej i tylko
rozumiejąc tą zmianę, możemy to wszystko zrozumieć.
Próba
zaklasyfikowania komunistów do szufladki prolife czy pro choice nie
ma tutaj sensu. Zresztą słowo PROLAFJER jest w środowiskach
demokratycznej lewicy największą obelgą. Jak już musicie, to
czemu nie. Stalin na pewno by się uśmiał, że trockiści wyzywają
go od prolajferów. Mówiąc o braku dostępu do źródeł, muszę
zasygnalizować, że w tej kwestii sami bolszewicy byli
najprawdopodobniej podzieleni. Jest to więc chyba główna różnica
między Leninem a Stalinem. Na Lenina powołują się trockiści,
próbując w ten sposób zdyskredytować „uzurpatora” Stalina.
„Widzicie, Stalin nie ma nic wspólnego z Leninem, bo nawet w
sprawie aborcji się różnią”. Różnic oczywiście nie chce
niwelować, ale tak jak już zasygnalizowałem wcześniej, inaczej
podchodzi się do kwestii aborcji przed rewolucją, a inaczej po
rewolucji, w momencie budowania nowego społeczeństwa.
Moje ciało mój wybór
„Moje
ciało, mój wybór” to hasło, które najpełniej oddaje
burżuazyjny charakter ruchu feministycznego. Kapitalizm, ze swoim
przywiązaniem do własności prywatnej, wszystko sprowadza do
kwestii posiadania i własności. Problem pojawia się więc na samym
początku. Komunistów i zwolenników systemu kapitalistycznego różni
stosunek do własności. Dla obrońców kapitalizmu własność
prywatna jest czymś świętym. Niepodważalnym. Co prawda nic nie
wskazuje, by w najbliższym czasie gdzieś na świecie
zakwestionowano znowu świętość własności prywatnej, ale już
samo myślenie o tym, wywołuje dreszcze, że pewnego dnia przyjdą z
piekła źli komuniści i wszystko uspołecznią. No bo jak to? Nie
będzie już własności prywatnej i wszystko będzie wspólne? To
jakiś koszmar. Najśmieszniejsze jest to, że nawet osoby pozbawione
własności, które ledwo co wiążą koniec z końcem, które na
obaleniu kapitalizmu nic nie stracą, są zszokowane wizją nowego
społeczeństwa, gdyż tak bardzo ideologia wolnorynkowa spustoszyła
im mózgi.
Komuniści,
choć bezwarunkowo popierają zawsze walki klasowe robotników,
diametralnie różnią się od liderów związkowych. Dla komunistów
nie chodzi tylko o to, by robotnicy mieli więcej. Tego typu
zboczenie w historii ruchu robotniczego było nazwane ekonomizmem.
Walka o wyzwolenie robotników jest walką o zmianę człowieka.
Bardzo rzadko się o tym mówi i piszę. Jest to temat tak odległy i
tak abstrakcyjny, że wspominanie o nim, nawet wśród marksistów
wywołuje zdziwienie, albo nawet śmiech. A to bardzo nie dobrze. Bo
tracąc z perspektywy nasz odległy cel, tracimy bardzo wiele.
Trockiści niestety nie potrafią sobie wyobrazić bezklasowego
społeczeństwa i ciągle rozumują w kategoriach kapitalistycznych.
Likwidując
własność prywatną, komunizm zmieni też stosunki rodzinne.
Zlikwidujemy różnicę między dziećmi z bogatych i biednych
rodzin, gdyż wszystkie rodziny będą równe. Są to oczywiście
sprawy dyskusyjne, jak zorganizujemy nowe społeczeństwo. Każdy
może zabrać głos w dyskusji. Jedno jest jednak pewne. Dziecko
będzie należało przede wszystkim do państwa, a dopiero później
do rodziców. Skończy się wolnorynkowe traktowanie dzieci. „To
jest moje dziecko i mogę je wychowywać jak chce.” Otóż nie.
Dziecko jest własnością państwa. Skończy się raz na zawsze
zmuszanie wiejskich dzieci do pracy w polu. Skończy się raz na
zawsze podział na uprzywilejowane dzieci z dobrych szkół i dzieci
posyłane do fabryk. Wychowanie wszystkich dzieci będzie takie same.
Skończy się też religijne zniewolenie dzieci. Jestem katolikiem,
muzułmaninem, czy chuj wie kim, to mogę wychowywać moje dziecko w
mojej wierze. Raz na zawsze się to skończy. Koniec z chrzczeniem
noworodków, koniec obrzezywania, koniec małżeństw nastoletnich
dziewcząt. Niezależnie od szerokości geograficznej, wszystkie
dzieci będą wychowywane w nowej komunistycznej egalitarnej
tradycji. Szkoły będą otwarte zarówno dla chłopców, jak i dla
dziewczynek.
Z
punktu widzenia rewolucji i budowy nowego społeczeństwa, dzieci są
dla nas znacznie ważniejsze niż rodzice. Rodzice urodzeni w
kapitalizmie, są i będą do końca życia przesiąknięci
kapitalistyczną mentalnością. A dzieci możemy już wychować my.
Komunista powinien mieć duszę Robin Hooda i bronić słabych. A czy
jest coś słabszego niż małe bezbronne dziecko? Dla komunistów
wszystkie dzieci są równe. Wszystkie dzieci są dobre. Wszystkie
dzieci trzeba kochać. To takie proste. Niestety nie dla trockistów
i demokratycznej lewicy. Dla nich dziecko pochodzące z gwałtu to
już dziecko gorszej kategorii, które można zabić. Skoro ojciec
był gwałcicielem, to dziecko lepiej usunąć. Na to się nie
zgadzam. Rozumiem, że matka może tego dziecka nie chcieć. I od
tego jest państwo rewolucyjne, by tym dzieckiem się zaopiekować.
Poza
kwestiami zdrowotnymi, gdy płód zagraża życiu matki, w każdym
pozostałym przypadku, dziecko ma prawo do życia. Rolą kobiety jest
ciąże donosić i jeśli nie ma ona ochoty tym dzieckiem się zająć,
to obowiązki wychowawcze przejmie państwo. Kapitalizm, to nie tylko
wyzysk i ekonomiczna dominacja burżuazji. Kapitalizm to wynoszenie
egoizmu na piedestał. Chciwość i egoizm, czyli cechy, którymi
ludzie powinni się brzydzić, są w kapitalizmie największymi
zaletami. Masz myśleć tylko o sobie. I to egoistyczne myślenie,
rewolucja musi zmienić. Każdy musi zrozumieć, że są ważniejsze
rzeczy niż nasze ja. Przede wszystkim jest to dobro całej ludzkiej
wspólnoty. Celem jednostki nie powinno być bogacenie się kosztem
innych. Celem powinno być pomaganie innym. Wiem, wiem, że dla osób
wychowanych w kapitalizmie, to są śmiesznie brzmiące bajeczki.
Nawet dla marksistów. Ale jeśli nie to jest naszym celem, to co nim
jest?
Kapitalizm
to system nieludzki. Wychowywanie dzieci w kapitalizmie to problem.
Już w dniu narodzin, dziecko z rodziny robotniczej jest z góry
skazane na ciężkie życie. Gdy tymczasem dzieci z rodzin bogatych
całe życie spędzą w luksusach. Dla współczesnych kobiet
próbujących robić karierę zawodową, dziecko jest przeszkodą.
Ambitna kobieta, która całkowicie poświęca się swojej korporacji
na dziecko po prostu nie ma czasu. Tak samo zresztą jak na związek.
Potrzeby seksualne realizuje więc na szybko, dzięki kolejnym
portalom randkowym. Praca, praca, praca, w piątek pierwsza randka, w
sobotę seks, w niedziele aborcja, a w poniedziałek znowu do pracy.
Ciąża,
poza wieloma innymi kłopotami, to także brutalna ingerencja w
ciało, które w kapitalizmie, tak jak wszystko inne jest towarem.
Awans zawodowy zależy od szczupłej wysportowanej sylwetki, a ciąża
jak wiadomo temu nie służy. Nie po to kobiety wydają ogromne
pieniądze na fitnesy, trenerów osobistych i chirurgię plastyczną,
by to wszystko popsuć jakąś ciążą. Dlatego burżuazyjny
feminizm, wpisujące się w dyskurs kapitalistów, broniących
wolności inwestowania w swoją własność. W mojej fabryce jestem
panem i nie chce by państwo narzucało mi podwyżkę płacy
minimalnej czy zakaz pracy w nocy/niedziele. Z moim ciałem robię co
chce.
Nie
chodzi o to, żeby kobiety potępiać. Potępić należy kapitalizm.
Wychowywanie dzisiaj dzieci to koszmar i w kapitalizmie kobiety
powinny mieć prawo do aborcji. Zrozumieć należy, że kapitalizm i
komunizm to dwa różne systemy i po rewolucji problemy ekonomiczne
znikną.
Kończąc
wątek napisze jeszcze kilka zdań o tym, jak to budowanie socjalizmu
i aborcja się na siebie nałożyły. Otóż w latach dwudziestych, w
czasach restauracji kapitalizmu (NEP) aborcja była dozwolona.
Później, gdy Stalin doszedł do władzy i rozpoczęto próbę
budowania socjalizmu, to aborcję zakazano. I aborcję przywrócili
rewizjoniści po śmierci Stalina, tak samo zresztą, jak później
przywrócili kapitalizm. Przypadek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz