piątek, 26 lipca 2013

Komunizm i demokracja

Komunizm i demokracja
Kontakty z francuską lewicą komunistyczną i częste pytania: „a jak wygląda sytuacja w Polsce?” skłoniły mnie do analizy stron internetowych organizacji lewicowych, o których szczęśliwie w ostatnich latach zapomniałem. Jedną z takich organizacji są Młodzi Socjaliści, do których to powstania dołożyłem swoje trzy grosze. Nie pamiętają tego zapewne obecni członkowie tej organizacji, więc w kilku zdaniach przypomnę wydarzenia z przed 10 lat, kiedy to Polską rządziła pseudo-lewica z pod znaku SLD-UP. Wtedy to właśnie „lewicowy” rząd Millera wysłał polskie wojska do Iraku, zezwolił na tajne więzienia CIA itd. Nic więc dziwnego, że socjaldemokraci z pod znaku SLD i UP, a także członkowie ich młodzieżówek wywoływali powszechną odrazę.
Sytuacja była tym bardziej schizofreniczna, że w tym samym czasie, gdy UP wysyłała wojska do Iraku i zapraszała CIA do torturowania ludzi w Polsce, członkowie młodzieżówki FMUP dokonywali bezczelnego desantu na demonstracje antywojenne. Jeden z takich desantów zakończył się interwencją mojej ówczesnej organizacji Ofensywy Antykapitalistycznej, i zmuszeniem FMUP do schowania swoich sztandarów, co spotkało się z aplauzem demonstracji antywojennej. Tyle kombatanckich opowieści. Na koniec powiem, że jakiś czas później (chyba dopiero rok później) FMUP się rozwiązała i wielu jej działaczy powołało stowarzyszenie Młodzi Socjaliści, które w swojej deklaracji założycielskiej krytykowało UP za te wszystkie rzeczy, za które kazaliśmy im schować flagi. Jestem więc poniekąd ojcem chrzestnym tej organizacji, choć nie przynosi mi to dumy.
Wracając do meritum, na stronie MS znalazłem oświadczenie z przed miesiąca (09-06-2013): „Stanowisko wobec komunizmu”, które to skłoniło mnie do napisania tego tekstu. W stanowisku możemy przeczytać, że komunizm ma wiele nurtów i podział na tych dobrych i tych złych zależy od ich stosunku do demokracji. MS „nie jest organizacją antykomunistyczną” gdyż nie mają nic przeciwko eurokomunizmowi, który „akceptuje ustrój demokratyczny”. Źli są tylko „autorytarni” komuniści, którzy „demokracji” nie akceptują i preferują rewolucje. MS nie jest więc antykomunistyczne, ale przypadkowo tolerują wyłącznie tych „komunistów”, którzy komunistami dawno nie są.
„Demokracja” w stanowisku MS to słowo wytrych, którym w czasie zimnowojennej konfrontacji szafowali amerykańscy imperialiści. W swojej antykomunistycznej propagandzie celowo użyli wykrętu i zastąpili konfrontacje kapitalizmu z komunizmem konfrontacją demokracji z sowieckim autorytaryzmem. Niezliczone interwencje militarne USA z wojną w Wietnamie na czele, wszystkie miały jeden i ten sam mianownik: „obrony demokracji”. W tych kilku słowach mamy przynajmniej potrójne kłamstwo. Pierwszym kłamstwem jest przedstawienie USA jako: „ojczyzny demokracji”. Drugie kłamstwo to sugerowanie, że zrzucanie napalmu na Wietnamczyków służyło demokracji. Trzecie kłamstwo to sugerowanie, że wróg imperializmu amerykańskiego to przeciwnik demokracji i to dla dobra demokracji CIA musiało sfałszować wyniki wyborów we Włoszech po wojnie – bo wszystko wskazywało na zwycięstwo wyborcze komunistów.
Przyjrzyjmy się bliżej amerykańskiej „demokracji”. Ojcami założycielami tego państwa byli plantatorzy niewolników. Mentalność takich typów bardzo dobrze oddaje film: „Django”. Nie wiem jak dla MS, ale dla mnie ani USA bazujące na niewolnictwie czarnych, ani USA McCarthy’ego, ani USA Obamy, który zamierza podsłuchiwać wszystko i wszystkich nie są ideałem demokracji. Mógłbym tutaj godzinami pisać o Guantanamo, Ku Klux Klanie, Hiroszimie, ale to wszystko było by koncentrowaniem się na skutkach, a chodzi o sięgniecie do sedna. Państwo amerykańskie to demokracja burżuazyjna. Jest to system mający na celu obronę interesów burżuazji, w którym to zresztą karierę polityczną mogą zrobić tylko osoby bogate. Poza nielicznymi wyjątkami, większość republikanów i demokratów zasiadających w tamtejszym parlamencie to osoby wywodzące się z rodzin bardzo bogatych. W ponad dwustuletniej historii USA nie ma ani jednego przypadku by władzę zdobyła tam partia reprezentująca interesy biednych. W USA nie ma nawet miejsca na ukochaną przez MS socjaldemokrację. Władza zawsze należy do jednej z dwóch partii burżuazyjnych i naprawdę nie wiem na jakiej podstawie MS uważa ten kraj za „demokratyczny”.
Nie ma czegoś takiego jak demokracja sama w sobie. Demokracja zawsze musi mieć drugie słowo które ją dookreśla. W historii Polski mieliśmy do czynienia z demokracją szlachecką i jak sama nazwa wskazuje to szlachta (a nie stanowiący przygniatającą większość społeczeństwa pańszczyźniani chłopi) decydowała o polityce państwa. Wcześniej w starożytnej Grecji mieliśmy demokrację właścicieli niewolników itd. itp. Jest to historyczne abecadło, które każdy lewicowiec powinien mieć w małym palcu.
Najbardziej skomplikowane jest przeanalizowanie demokracji burżuazyjnej w Europie. To właśnie tutaj istnieją partie socjalistyczne czy nawet komunistyczne, które biorą udział w wyborach i na pierwszy rzut oka sprawia to pozory rzeczywistego wyboru. Fascynowanie się jednak modelem zachodnioeuropejskim to ślepa uliczka, gdyż system ten miał charakter tymczasowy i był odpowiedzią na powstanie ZSRR. Zarówno na polu ekonomicznym (państwo dobrobytu), jak i polu politycznym – pozorna wielopartyjność – dziś ten system bezpowrotnie odchodzi w przeszłość. Co z tego, że w krajach UE istnieją różne partie, jak coraz większą władzę zdobywa nie wybierana przez nikogo Komisja Europejska, reprezentująca interesy wielkiego kapitału. Można oczywiście się fascynować małymi krajowymi wojenkami między PO czy PiS, ale zarówno Tusk jak i Kaczyński, jak i każdy inny premier respektujący reguły kapitalistycznej gry – musi być posłusznym pionkiem Brukseli. Na czym polega więc wasza demokracja?
Wszystkie dotychczasowe demokracje, były demokracjami klas rządzących, co w efekcie owocowało terminologiczną schizofrenią. Demokracja zakłada władzę większości, a wszystkie dotychczasowe państwa „demokratyczne” były dyktaturą mniejszości. Mniejszością byli właściciele niewolników, szlachta czy obecnie kapitaliści. Dopiero w przyszłym społeczeństwie bezklasowym będzie można mówić o prawdziwej demokracji, ale to temat na inne opowiadanie.
W kontekście stanowiska MS bardzo ciekawie wygląda działalność Lutte Ouvriere. Jeśli osią dzielącą komunistów na dobrych i złych jest ich stosunek do demokracji, to mamy tutaj sprzeczność. LO nie akceptuje burżuazyjnej demokracji. LO uczestniczy w kolejnych wyborach. Przykładowo w czasie ostatnich wyborów prezydenckich Nathalie Arthaud bardzo często mówiła w telewizji (filmiki dostępne na youtube), że dla niej i dla LO kampania wyborcza jest jedynie okazją do prezentowania własnych poglądów. Ona nie chciała zostać prezydentem, bo jest przeciwnikiem tego urzędu, ze względu na jego niedemokratyczność itd.
Dla socjaldemokratów takie poglądy są herezją. Oni doskonale wiedzą, że nawet po zdobyciu władzy nie są w stanie zrealizować swojego programu wyborczego, ale partycypacja we władzy daje mnóstwo możliwości prywatnego wzbogacenia się. W ten sposób MS szanuje „lewicę”, która wykorzystuje władzę do różnych afer korupcyjnych i równocześnie potępia komunistów, którzy w tym szambie nie chcą się babrać. Niestety, a właściwie na szczęście z satysfakcją muszę MS oświecić, że wraz z upadkiem ZSRR, końcem „państwa opiekuńczego” skończyło się też zapotrzebowanie na socjaldemokratów. Burżuazja nie potrzebuje już amortyzatora, który zniwelowałby straszak ZSRR. Bezrobotni, prekariusze i wszystkie inne, coraz liczniejsze warstwy wykluczone, nie widzące dla siebie żadnej przyszłości w kapitalizmie też nie są zainteresowane socjaldemokracją wybierając absencję wyborczą. Wystarczył rok rządów Hollande’a by jego poziom popularności spadł niżej niż w ostatnich miesiącach Sarkozy’ego. Tak jak we Francji tak i w całej Europie pogrążonej w kryzysie, ludzie mają dość socjaldemokratycznych kłamców. Bo powiedzmy to sobie szczerze, obiecywanie klasie robotniczej dobrobytu w kapitalizmie jest kłamstwem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz