Kontakty z francuską
lewicą komunistyczną i częste pytania: „a jak wygląda sytuacja
w Polsce?” skłoniły mnie do analizy stron internetowych
organizacji lewicowych, o których szczęśliwie w ostatnich latach
zapomniałem. Jedną z takich organizacji są Młodzi Socjaliści, do
których to powstania dołożyłem swoje trzy grosze. Nie pamiętają
tego zapewne obecni członkowie tej organizacji, więc w kilku
zdaniach przypomnę wydarzenia z przed 10 lat, kiedy to Polską
rządziła pseudo-lewica z pod znaku SLD-UP. Wtedy to właśnie
„lewicowy” rząd Millera wysłał polskie wojska do Iraku,
zezwolił na tajne więzienia CIA itd. Nic więc dziwnego, że
socjaldemokraci z pod znaku SLD i UP, a także członkowie ich
młodzieżówek wywoływali powszechną odrazę.
Sytuacja była tym
bardziej schizofreniczna, że w tym samym czasie, gdy UP wysyłała
wojska do Iraku i zapraszała CIA do torturowania ludzi w Polsce,
członkowie młodzieżówki FMUP dokonywali bezczelnego desantu na
demonstracje antywojenne. Jeden z takich desantów zakończył się
interwencją mojej ówczesnej organizacji Ofensywy
Antykapitalistycznej, i zmuszeniem FMUP do schowania swoich
sztandarów, co spotkało się z aplauzem demonstracji antywojennej.
Tyle kombatanckich opowieści. Na koniec powiem, że jakiś czas
później (chyba dopiero rok później) FMUP się rozwiązała i
wielu jej działaczy powołało stowarzyszenie Młodzi Socjaliści,
które w swojej deklaracji założycielskiej krytykowało UP za te
wszystkie rzeczy, za które kazaliśmy im schować flagi. Jestem więc
poniekąd ojcem chrzestnym tej organizacji, choć nie przynosi mi to
dumy.
Wracając do meritum, na
stronie MS znalazłem oświadczenie z przed miesiąca (09-06-2013):
„Stanowisko wobec komunizmu”, które to skłoniło mnie do
napisania tego tekstu. W stanowisku możemy przeczytać, że komunizm
ma wiele nurtów i podział na tych dobrych i tych złych zależy od
ich stosunku do demokracji. MS „nie jest organizacją
antykomunistyczną” gdyż nie mają nic przeciwko eurokomunizmowi,
który „akceptuje ustrój demokratyczny”. Źli są tylko
„autorytarni” komuniści, którzy „demokracji” nie akceptują
i preferują rewolucje. MS nie jest więc antykomunistyczne, ale
przypadkowo tolerują wyłącznie tych „komunistów”, którzy
komunistami dawno nie są.
„Demokracja” w
stanowisku MS to słowo wytrych, którym w czasie zimnowojennej
konfrontacji szafowali amerykańscy imperialiści. W swojej
antykomunistycznej propagandzie celowo użyli wykrętu i zastąpili
konfrontacje kapitalizmu z komunizmem konfrontacją demokracji z
sowieckim autorytaryzmem. Niezliczone interwencje militarne USA z
wojną w Wietnamie na czele, wszystkie miały jeden i ten sam
mianownik: „obrony demokracji”. W tych kilku słowach mamy
przynajmniej potrójne kłamstwo. Pierwszym kłamstwem jest
przedstawienie USA jako: „ojczyzny demokracji”. Drugie kłamstwo
to sugerowanie, że zrzucanie napalmu na Wietnamczyków służyło
demokracji. Trzecie kłamstwo to sugerowanie, że wróg imperializmu
amerykańskiego to przeciwnik demokracji i to dla dobra demokracji
CIA musiało sfałszować wyniki wyborów we Włoszech po wojnie –
bo wszystko wskazywało na zwycięstwo wyborcze komunistów.
Przyjrzyjmy się bliżej
amerykańskiej „demokracji”. Ojcami założycielami tego państwa
byli plantatorzy niewolników. Mentalność takich typów bardzo
dobrze oddaje film: „Django”. Nie wiem jak dla MS, ale dla mnie
ani USA bazujące na niewolnictwie czarnych, ani USA McCarthy’ego,
ani USA Obamy, który zamierza podsłuchiwać wszystko i wszystkich
nie są ideałem demokracji. Mógłbym tutaj godzinami pisać o
Guantanamo, Ku Klux Klanie, Hiroszimie, ale to wszystko było by
koncentrowaniem się na skutkach, a chodzi o sięgniecie do sedna.
Państwo amerykańskie to demokracja burżuazyjna. Jest to system
mający na celu obronę interesów burżuazji, w którym to zresztą
karierę polityczną mogą zrobić tylko osoby bogate. Poza
nielicznymi wyjątkami, większość republikanów i demokratów
zasiadających w tamtejszym parlamencie to osoby wywodzące się z
rodzin bardzo bogatych. W ponad dwustuletniej historii USA nie ma ani
jednego przypadku by władzę zdobyła tam partia reprezentująca
interesy biednych. W USA nie ma nawet miejsca na ukochaną przez MS
socjaldemokrację. Władza zawsze należy do jednej z dwóch partii
burżuazyjnych i naprawdę nie wiem na jakiej podstawie MS uważa ten
kraj za „demokratyczny”.
Nie ma czegoś takiego
jak demokracja sama w sobie. Demokracja zawsze musi mieć drugie
słowo które ją dookreśla. W historii Polski mieliśmy do
czynienia z demokracją szlachecką i jak sama nazwa wskazuje to
szlachta (a nie stanowiący przygniatającą większość
społeczeństwa pańszczyźniani chłopi) decydowała o polityce
państwa. Wcześniej w starożytnej Grecji mieliśmy demokrację
właścicieli niewolników itd. itp. Jest to historyczne abecadło,
które każdy lewicowiec powinien mieć w małym palcu.
Najbardziej skomplikowane
jest przeanalizowanie demokracji burżuazyjnej w Europie. To właśnie
tutaj istnieją partie socjalistyczne czy nawet komunistyczne, które
biorą udział w wyborach i na pierwszy rzut oka sprawia to pozory
rzeczywistego wyboru. Fascynowanie się jednak modelem
zachodnioeuropejskim to ślepa uliczka, gdyż system ten miał
charakter tymczasowy i był odpowiedzią na powstanie ZSRR. Zarówno
na polu ekonomicznym (państwo dobrobytu), jak i polu politycznym –
pozorna wielopartyjność – dziś ten system bezpowrotnie odchodzi
w przeszłość. Co z tego, że w krajach UE istnieją różne
partie, jak coraz większą władzę zdobywa nie wybierana przez
nikogo Komisja Europejska, reprezentująca interesy wielkiego
kapitału. Można oczywiście się fascynować małymi krajowymi
wojenkami między PO czy PiS, ale zarówno Tusk jak i Kaczyński, jak
i każdy inny premier respektujący reguły kapitalistycznej gry –
musi być posłusznym pionkiem Brukseli. Na czym polega więc wasza
demokracja?
Wszystkie dotychczasowe
demokracje, były demokracjami klas rządzących, co w efekcie
owocowało terminologiczną schizofrenią. Demokracja zakłada władzę
większości, a wszystkie dotychczasowe państwa „demokratyczne”
były dyktaturą mniejszości. Mniejszością byli właściciele
niewolników, szlachta czy obecnie kapitaliści. Dopiero w przyszłym
społeczeństwie bezklasowym będzie można mówić o prawdziwej
demokracji, ale to temat na inne opowiadanie.
W kontekście stanowiska
MS bardzo ciekawie wygląda działalność Lutte Ouvriere. Jeśli
osią dzielącą komunistów na dobrych i złych jest ich stosunek do
demokracji, to mamy tutaj sprzeczność. LO nie akceptuje
burżuazyjnej demokracji. LO uczestniczy w kolejnych wyborach.
Przykładowo w czasie ostatnich wyborów prezydenckich Nathalie
Arthaud bardzo często mówiła w telewizji (filmiki dostępne na
youtube), że dla niej i dla LO kampania wyborcza jest jedynie okazją
do prezentowania własnych poglądów. Ona nie chciała zostać
prezydentem, bo jest przeciwnikiem tego urzędu, ze względu na jego
niedemokratyczność itd.
Dla
socjaldemokratów takie poglądy są herezją. Oni doskonale wiedzą,
że nawet po zdobyciu władzy nie są w stanie zrealizować swojego
programu wyborczego, ale partycypacja we władzy daje mnóstwo
możliwości prywatnego wzbogacenia się. W ten sposób MS szanuje
„lewicę”, która wykorzystuje władzę do różnych afer
korupcyjnych i równocześnie potępia komunistów, którzy w tym
szambie nie chcą się babrać. Niestety, a właściwie na szczęście
z satysfakcją muszę MS oświecić, że wraz z upadkiem ZSRR, końcem
„państwa opiekuńczego” skończyło się też zapotrzebowanie na
socjaldemokratów. Burżuazja nie potrzebuje już amortyzatora, który
zniwelowałby straszak ZSRR. Bezrobotni, prekariusze i wszystkie
inne, coraz liczniejsze warstwy wykluczone, nie widzące dla siebie
żadnej przyszłości w kapitalizmie też nie są zainteresowane
socjaldemokracją wybierając absencję wyborczą. Wystarczył rok
rządów Hollande’a by jego poziom popularności spadł niżej niż
w ostatnich miesiącach Sarkozy’ego. Tak jak we Francji tak i w
całej Europie pogrążonej w kryzysie, ludzie mają dość
socjaldemokratycznych kłamców. Bo powiedzmy to sobie szczerze,
obiecywanie klasie robotniczej dobrobytu w kapitalizmie jest
kłamstwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz