Redaktor
portalu Socjalizm Teraz, udzielił mi połajanki, że na jego portalu
Stalina cytować nie wolno. Jako ciężko pracujący emigrant do
pisania się specjalnie nie palę, ale jak już od czasu do czasu coś
napiszę, to cenzury politycznej w moich tekstach sobie nie życzę.
W każdym razie na pewno nie będzie mnie cenzurował bloger na
socjaldemokratycznym portalu pseudolewica.pl. Tekst zawsze w
internecie jakoś się znajdzie i czytelnicy ST prędzej czy później
do niego trafią.
Paradoksem
jest to, że nazwa strony to właśnie kwintesencja dorobku
politycznego Stalina. Bo gdybym miał w trzech słowach streścić –
kim był Stalin, to bym odpowiedział, że to był ktoś, kto
socjalizm budował teraz. To nie Komuna Paryska, nie rewolucja 1905
roku czy nawet nie Rewolucja Październikowa, ale dopiero trzecia
wielka rewolucja rosyjska – rewolucja stalinowska przeprowadzona w
1929 roku, pierwszy raz w historii ludzkości zlikwidowała prywatną
własność produkcji w rolnictwie. Dzięki Stalinowi, ludzkość
która rolnictwem zajmuje się już tysiące lat, pierwszy raz mogła
to robić w sposób kolektywny, bez wyzysku i bez idiotycznego
rozdrobnienia na małe prywatne gospodarstwa. Nie ma socjalizmu bez
likwidacji prywatnej własności środków produkcji. Pierwszy praz
próbę jej likwidacji przeprowadził Stalin.
I
błędy Stalina, a może nawet zbrodnie, morderstwa komunistów i
wiele wiele innych grzechów, nie zmienią faktu, że Stalin był
pierwszy. Pod tym względem Stalin przebija wszystkich. Łącznie z
Marksem i Leninem. Marks był niestety tylko teoretykiem. Fajnie, że
był i pisał, ale z samej jego pisaniny żaden robotnik nigdy nie
skorzystał. Podobnie zresztą jak polscy robotnicy nic jak do tej
pory nie skorzystali z publicystyki portalu ST. A co dał polskim
robotnikom Stalin? Dał im Polskę Ludową. Kraj bez bezrobocia,
kraj, w którym pierwszy raz w tysiącletniej historii Polski, ludzie
pracy mieli jakieś prawa i przywileje.
Redaktorzy
ST chcą uchodzić za wielkich humanistów, którzy niosą kaganek
marksistowskiej oświaty do ciemnego ludu. To jest właśnie pole
aktywności ST. Nie walki klasowe, nie realna walka polityczna, ale
szerzenie oświaty. I właśnie na tym polu porównywanie dorobku ST
z misją cywilizacyjną towarzysza Stalina jest wręcz groteskowe. Bo
jak tu porównać rzadko aktualizowany portal internetowy z całą
pracą edukacyjno-propagandową, którą robiono w ciągu 45 lat PRL
(choć od razu zaznaczam, że po XX zjeździe jakoś przekazu
propagandowego dramatycznie spadła, co nie zmienia faktu, że i tak
w PRL aż do samego końca odwalono kawał dobrej marksistowskiej
roboty). Oto tylko nie które sukcesy radziecko-PRLowskiej
humanistyki:
-publikowanie
dzieł Marksa, Lenina itd.
-wydawanie
i popularyzowanie myślicieli i rewolucjonistów z całego świata
-popularyzowanie
literatury pięknej, mającej postępowe przesłanie
-stworzenie
marksistowskiej socjologi
-rozwój
badań historycznych – nad historią społeczną (przed powstaniem
PRL interesowano się tylko historią polskich elit)
-studia
nad historią ruchu robotniczego i walk klasowych.
Wymieniać
mógłbym prawie w nieskończoność. Studia zaczynałem na początku
XXI wieku i miałem to szczęście, że pracowałem z wymierającym
(moja promotorka profesor Anna Żarnowska zmarła kilka miesięcy
przed moją obroną) gatunkiem profesorów wychowanych w PRL. Dziś
nie ma już na wydziale historycznym specjalistów od historii ruchu
robotniczego. Wolna Polska ich nie kształci. Tak samo jak ich nie
kształci portal Socjalizm Teraz, ani pseudolewica.pl. Kształciły
ich instytucje naukowe w państwie, które stworzył i zaprojektował
towarzysz Stalin.
Być
może redaktor Kochan jest jeszcze za młody by w pełni zrozumieć
dorobek Stalina. Bo ten dorobek, to nie jest kwestia tej czy innej
mądrej książki. To kwestia bezrobocia. Trzeba zasmakować na
własnej skórze, co to znaczy poszukiwanie pracy. Praca za psie
grosze w uwłaczających warunkach. To są patologie Polski
przedwojennej i Polski współczesnej. Jest dla mnie na przykład
całkowicie oczywiste, że patologii kapitalizmu nie rozumie Dawid
„karmiciel żubrów” Jakubowski, który mimo trzydziestu kilku
lat na karku (w Bangladeszu byłby już dziadkiem) ciągle mieszka z
mamusią i jest przez nią utrzymywany. Takiemu to wszystko jedno czy
żyje w kapitalizmie, socjalizmie czy feudalizmie, bo sam na co dzień
z problemami społeczeństwa nie ma do czynienia.
Rzecz
nie w tym bym personalnie krytykował każdą osobę, z którą się
nie zgadzam. Po prostu jako były redaktor portalu o nazwie Lewica
bez cenzury jestem wyczulony na cenzurę. Bo jak tu pisać o dawnym
robotniczym raju (w tamtych czasach niestety ludzie nie uświadamiali
sobie nawet, co się z nimi stanie po terapiach szokowych i planach
Balcerowicza), jak nie można pisać o stwórcy tego ustroju. Jest to
po prostu rzecz do niczego nie podobna. Redaktor Kochan pozuje na
człowieka nauki. I właśnie tego nie rozumiem, jak można uprawiać
naukę, w której jest cenzura. Ja na pewno nie jestem osobą, która
do Stalina ma stosunek religijny i jestem zamknięty na krytykę. Nic
z tych rzeczy. Jestem za poważną dyskusją o roli Stalina w rozwoju
myśli socjalistycznej. Możemy chwalić, możemy krytykować. Ale by
taka dyskusja w ogóle była możliwa, trzeba znieść idiotyczny
zakaz cytowania, który bloger z portalu pseudeolewica.pl chce nam
narzucić.
Jeszcze
jakiś czas temu można było mieć złudzenie, że zdobycze socjalne
Bloku Wschodniego to nic oryginalnego, bo to samo może wprowadzić
socjaldemokracja. Dziś gdy obserwujemy socjaldemokrację w Unii
Europejskiej takich iluzji już mieć nie możemy. Ostatni uczciwy
socjaldemokrata, który chciał dzięki wyborom polepszyć los
robotniczego elektoratu, został pół roku temu upokorzony przez
Komisję Europejską i dzisiaj Tsipras, wprowadza reformy
neoliberalne, tak jak wszyscy pozostali socjaldemokraci. I właśnie
im bardziej socjaldemokraci się kompromitują swoją praktyką
neoliberalną, tym jaśniej świeci dorobek Bloku Wschodniego. To
jest fakt. Możecie Stalina, nie lubić tak samo jak możecie nie
lubić socjalizmu. Ale jak już do socjalizmu się odwołujecie –
to na miłość boską, nie bądźcie śmieszni. Pamiętam scenę z
jakiegoś filmu, gdzie neonazista odkrył w sobie korzenie żydowskie.
I miał ciężki problem do zgryzienia.
W
dzisiejszym świecie nie ma wcale obowiązku być socjalistą czy
komunistą. Zresztą w czasach gdy taki obowiązek był, to
prowadziło to tylko do śmieszności. Stalinizm nie polega na staniu
na baczność i recytowaniu wazeliniarskich wierszy. Stalinizm to
kwintesencja walki klasowej. W każdym razie jak już do socjalizmu
się odwołujecie, to nigdy nie unikniecie pytań i odwołań do
pierwszej próby budowy socjalizmu. Nigdy. Ile razy byście się nie
zapierali Stalina, to i tak zawsze będziecie za stalinizm
krytykowani. Możecie cenzurować mnie czy towarzysza Cichockiego,
ale to zmienia faktu, że w pewnych kręgach słowo socjalizm to
wulgaryzm, mocniejszy od tego na kur czy ch…
W
takim już żyjemy (żyjecie –ja od kilku lat jestem z dala tego
cyrku) kraju, że w parlamencie są tylko partie prawicowe, które
się licytują na antykomunizm. Z tym rozróżnieniem na dobrego
Marksa, Lenina Trockiego i złego Stalina, jesteście żałośni.
Tutaj z kolei przypominają mi się sceny z filmów o Holokauście.
Jak to tchórzliwi Żydzi z getta denoncjowali Żydów szykujących
się do powstania, naiwnie licząc na wdzięczność gestapo. Nie
rozumieli tego, że dla nazistów każdy Żyd prędzej czy później
musi być martwy. I tak samo będą strzelać do Żydów stawiających
opór, jak i do pozostałych (chyba, że wcześniej ich zagazują).
Ja
wychodzę z założenia, że jak już antykomuniści mają mnie nie
lubić – to niech mają powód. Chowanie się za naukowym
autorytetem Marksa i usprawiedliwianie się: „Marks nigdy nikogo
nie zabił i nie zbudował społeczeństwa totalitarnego” jest
żałosne. O Stalinie dyskutować trzeba. Jak długo tego nie wiem.
Gdy analizujemy publicystykę socjalistyczną z końca XIX wieku to
dość często mamy tam odwołania do Rewolucji Francuskiej. O
wydarzeniach tych dyskutowano nawet sto lat po szturmie na Bastylię
i podobne emocje wzbudzała kwestia dyktatury jakobinów. Dobrze nam
wszystkim znany Lenin, sam siebie określał mianem rosyjskiego
jakobina. Co przez to rozumiał? Na pewno nie zamierzał organizować
rewolucji w kościele świętego Jakuba. Nie zamierzał też robić
rewolucji burżuazyjnej. Po co więc komuniście Leninowi ten
jakobinizm?
Jakobinizm
to był symbol radykalizmu, doprowadzenia rewolucji do końca i
terroryzowaniu wrogów klasowych. Gdy socjaliści europejscy byli
krytykowani, że planują krwawą rewolucję, to wielu przyszłych
reformistów od jakobinów się odcinało. Mówili oni: „dziś mamy
parlament, gilotyna nam nie potrzebna”. Lenin to widział i rzygać
mu się chciało i dlatego prowokacyjnie, by odciąć się od całego
reformistycznego ścierwa, pozytywnie wypowiadał się o tradycji
krytykowanej przez wszystkich. I ja będę robił podobnie. Im
głośniej antykomuniści, socjaldemokraci i legalni marksiści
pokroju redaktora Kochana będą mi zakazywać cytowania Stalina, tym
częściej będę to robił.
To
tyle tytułem wstępu. Bo to wszystko to wstęp do dyskusji o
stalinowskiej teorii socjalfaszyzmu. Wydawało mi się, że wśród
inteligentnych marksistów są pewne prawdy oczywiste. Taką prawdą
jest wyższość dorobku PRL nad wszystkim co politycznie dzisiaj
istnieje w Polsce i w Unii Europejskiej. Żadna partia marksistowska,
trockistowska, maoistowska w Unii Europejskiej nie może się równać
z dorobkiem PRL. Z jednej strony mamy wiecznych teoretyków, którzy
o socjalizmie tylko potrafili mówić (i to nie zawsze mądrze), z
drugiej mamy partię i społeczeństwo gdzie spróbowano zbudować
zupełnie inny system. Czy się udało – to inna kwestia. Ale
przynajmniej spróbowano. Walczono. Walka była zwycięska i
przeciwnicy nowego systemu trafiali do katowni UB. Wyższość PPR
nad zachodnioeuropejską lewicą polega na tym, że gdy jakiś
trockista z zachodu widzi uzbrojonego faszystę – to sra w portki.
Gdy tego samego faszystę widział towarzysz z Urzędu
Bezpieczeństwa, to tym razem faszystka miał pełne portki. To jest
różnica jakościowa. Z dwojga złego wolę by to nasi byli górą,
niż kończyli jak towarzysze z Indonezji – rozstrzelani tysiącami
jak kaczki.
Tak
więc mamy pewne prawdy oczywiste. Taką prawdą jest wielkość
dorobku ZSRR/PRL i tutaj właściwie nie ma o czym dyskutować. Ktoś
kto uważa, że zdobycze socjalne Polski Ludowej to zbrodniczy
totalitaryzm, to dyskusja z nim w ogóle nie ma sensu, chyba że
dyskutować metodami towarzyszy z NKWD. Są zaś kwestie dyskusyjne.
I właśnie taką kwestią jest socjalfaszyzm. Czy ta teoria była
słuszna czy nie. A może prawda jest gdzieś pośrodku i w latach
trzydziestych gdy socjaldemokraci mieli jeszcze łączność z
robotnikami, to ta teoria była głupia, a dopiero dzisiaj ma sens,
gdy baza społeczna socjaldemokracji jest stuprocentowo
drobnomieszczańska. Dużo pytań i sam nie znam odpowiedzi. Dlatego
chciałem rozpocząć dyskusję, która niestety została
storpedowana cenzurą. Jak tu dyskutować, jak tekst nie jest
publikowany. Proponuję wrócić do tekstu i podyskutować o meritum.
Tu trafiliście w 10:
OdpowiedzUsuń"Nie ma socjalizmu bez likwidacji prywatnej własności środków produkcji"
O to chodzi najpierw, a potem o wszystko inne.
Smiejemy się z rozmaitych dogmatów w stylu "niepokalane poczęcie", ale często lekceważymy dogmat o wiele bardziej poważny: ten o prawie własności. Jeżeli ktoś ma bank albo 100 fabryk to już nie śmichy chichy.
Rewolucja stalinowska ten dogmat rozbiła skutecznie. Skutków nie da się wymazać z kart historii, przynajmiej na razie. W ciągu zaledwie jednego pokolenia uprzemysłowiono i zelektryfikowano rolniczy kraj, otworzono dla mas szkoły i uniwersytety, wygrano największą wojnę w historii ludzkości a jeszcze na deser wysłano pierwszego człowieka w kosmos.
Nie pochodzę z burżujskiej rodziny. O ile nędzniejszy byłby mój los, gdyby nie tow. Stalin i kierowana przez niego Partia.