czwartek, 3 marca 2016

Dlaczego będę cytować Stalina?


Dlaczego będę cytować Stalina?

Redaktor portalu Socjalizm Teraz, udzielił mi połajanki, że na jego portalu Stalina cytować nie wolno. Jako ciężko pracujący emigrant do pisania się specjalnie nie palę, ale jak już od czasu do czasu coś napiszę, to cenzury politycznej w moich tekstach sobie nie życzę. W każdym razie na pewno nie będzie mnie cenzurował bloger na socjaldemokratycznym portalu pseudolewica.pl. Tekst zawsze w internecie jakoś się znajdzie i czytelnicy ST prędzej czy później do niego trafią.

Paradoksem jest to, że nazwa strony to właśnie kwintesencja dorobku politycznego Stalina. Bo gdybym miał w trzech słowach streścić – kim był Stalin, to bym odpowiedział, że to był ktoś, kto socjalizm budował teraz. To nie Komuna Paryska, nie rewolucja 1905 roku czy nawet nie Rewolucja Październikowa, ale dopiero trzecia wielka rewolucja rosyjska – rewolucja stalinowska przeprowadzona w 1929 roku, pierwszy raz w historii ludzkości zlikwidowała prywatną własność produkcji w rolnictwie. Dzięki Stalinowi, ludzkość która rolnictwem zajmuje się już tysiące lat, pierwszy raz mogła to robić w sposób kolektywny, bez wyzysku i bez idiotycznego rozdrobnienia na małe prywatne gospodarstwa. Nie ma socjalizmu bez likwidacji prywatnej własności środków produkcji. Pierwszy praz próbę jej likwidacji przeprowadził Stalin.
I błędy Stalina, a może nawet zbrodnie, morderstwa komunistów i wiele wiele innych grzechów, nie zmienią faktu, że Stalin był pierwszy. Pod tym względem Stalin przebija wszystkich. Łącznie z Marksem i Leninem. Marks był niestety tylko teoretykiem. Fajnie, że był i pisał, ale z samej jego pisaniny żaden robotnik nigdy nie skorzystał. Podobnie zresztą jak polscy robotnicy nic jak do tej pory nie skorzystali z publicystyki portalu ST. A co dał polskim robotnikom Stalin? Dał im Polskę Ludową. Kraj bez bezrobocia, kraj, w którym pierwszy raz w tysiącletniej historii Polski, ludzie pracy mieli jakieś prawa i przywileje.
Redaktorzy ST chcą uchodzić za wielkich humanistów, którzy niosą kaganek marksistowskiej oświaty do ciemnego ludu. To jest właśnie pole aktywności ST. Nie walki klasowe, nie realna walka polityczna, ale szerzenie oświaty. I właśnie na tym polu porównywanie dorobku ST z misją cywilizacyjną towarzysza Stalina jest wręcz groteskowe. Bo jak tu porównać rzadko aktualizowany portal internetowy z całą pracą edukacyjno-propagandową, którą robiono w ciągu 45 lat PRL (choć od razu zaznaczam, że po XX zjeździe jakoś przekazu propagandowego dramatycznie spadła, co nie zmienia faktu, że i tak w PRL aż do samego końca odwalono kawał dobrej marksistowskiej roboty). Oto tylko nie które sukcesy radziecko-PRLowskiej humanistyki:
-publikowanie dzieł Marksa, Lenina itd.
-wydawanie i popularyzowanie myślicieli i rewolucjonistów z całego świata
-popularyzowanie literatury pięknej, mającej postępowe przesłanie
-stworzenie marksistowskiej socjologi
-rozwój badań historycznych – nad historią społeczną (przed powstaniem PRL interesowano się tylko historią polskich elit)
-studia nad historią ruchu robotniczego i walk klasowych.
Wymieniać mógłbym prawie w nieskończoność. Studia zaczynałem na początku XXI wieku i miałem to szczęście, że pracowałem z wymierającym (moja promotorka profesor Anna Żarnowska zmarła kilka miesięcy przed moją obroną) gatunkiem profesorów wychowanych w PRL. Dziś nie ma już na wydziale historycznym specjalistów od historii ruchu robotniczego. Wolna Polska ich nie kształci. Tak samo jak ich nie kształci portal Socjalizm Teraz, ani pseudolewica.pl. Kształciły ich instytucje naukowe w państwie, które stworzył i zaprojektował towarzysz Stalin.
Być może redaktor Kochan jest jeszcze za młody by w pełni zrozumieć dorobek Stalina. Bo ten dorobek, to nie jest kwestia tej czy innej mądrej książki. To kwestia bezrobocia. Trzeba zasmakować na własnej skórze, co to znaczy poszukiwanie pracy. Praca za psie grosze w uwłaczających warunkach. To są patologie Polski przedwojennej i Polski współczesnej. Jest dla mnie na przykład całkowicie oczywiste, że patologii kapitalizmu nie rozumie Dawid „karmiciel żubrów” Jakubowski, który mimo trzydziestu kilku lat na karku (w Bangladeszu byłby już dziadkiem) ciągle mieszka z mamusią i jest przez nią utrzymywany. Takiemu to wszystko jedno czy żyje w kapitalizmie, socjalizmie czy feudalizmie, bo sam na co dzień z problemami społeczeństwa nie ma do czynienia.
Rzecz nie w tym bym personalnie krytykował każdą osobę, z którą się nie zgadzam. Po prostu jako były redaktor portalu o nazwie Lewica bez cenzury jestem wyczulony na cenzurę. Bo jak tu pisać o dawnym robotniczym raju (w tamtych czasach niestety ludzie nie uświadamiali sobie nawet, co się z nimi stanie po terapiach szokowych i planach Balcerowicza), jak nie można pisać o stwórcy tego ustroju. Jest to po prostu rzecz do niczego nie podobna. Redaktor Kochan pozuje na człowieka nauki. I właśnie tego nie rozumiem, jak można uprawiać naukę, w której jest cenzura. Ja na pewno nie jestem osobą, która do Stalina ma stosunek religijny i jestem zamknięty na krytykę. Nic z tych rzeczy. Jestem za poważną dyskusją o roli Stalina w rozwoju myśli socjalistycznej. Możemy chwalić, możemy krytykować. Ale by taka dyskusja w ogóle była możliwa, trzeba znieść idiotyczny zakaz cytowania, który bloger z portalu pseudeolewica.pl chce nam narzucić.
Jeszcze jakiś czas temu można było mieć złudzenie, że zdobycze socjalne Bloku Wschodniego to nic oryginalnego, bo to samo może wprowadzić socjaldemokracja. Dziś gdy obserwujemy socjaldemokrację w Unii Europejskiej takich iluzji już mieć nie możemy. Ostatni uczciwy socjaldemokrata, który chciał dzięki wyborom polepszyć los robotniczego elektoratu, został pół roku temu upokorzony przez Komisję Europejską i dzisiaj Tsipras, wprowadza reformy neoliberalne, tak jak wszyscy pozostali socjaldemokraci. I właśnie im bardziej socjaldemokraci się kompromitują swoją praktyką neoliberalną, tym jaśniej świeci dorobek Bloku Wschodniego. To jest fakt. Możecie Stalina, nie lubić tak samo jak możecie nie lubić socjalizmu. Ale jak już do socjalizmu się odwołujecie – to na miłość boską, nie bądźcie śmieszni. Pamiętam scenę z jakiegoś filmu, gdzie neonazista odkrył w sobie korzenie żydowskie. I miał ciężki problem do zgryzienia.
W dzisiejszym świecie nie ma wcale obowiązku być socjalistą czy komunistą. Zresztą w czasach gdy taki obowiązek był, to prowadziło to tylko do śmieszności. Stalinizm nie polega na staniu na baczność i recytowaniu wazeliniarskich wierszy. Stalinizm to kwintesencja walki klasowej. W każdym razie jak już do socjalizmu się odwołujecie, to nigdy nie unikniecie pytań i odwołań do pierwszej próby budowy socjalizmu. Nigdy. Ile razy byście się nie zapierali Stalina, to i tak zawsze będziecie za stalinizm krytykowani. Możecie cenzurować mnie czy towarzysza Cichockiego, ale to zmienia faktu, że w pewnych kręgach słowo socjalizm to wulgaryzm, mocniejszy od tego na kur czy ch…
W takim już żyjemy (żyjecie –ja od kilku lat jestem z dala tego cyrku) kraju, że w parlamencie są tylko partie prawicowe, które się licytują na antykomunizm. Z tym rozróżnieniem na dobrego Marksa, Lenina Trockiego i złego Stalina, jesteście żałośni. Tutaj z kolei przypominają mi się sceny z filmów o Holokauście. Jak to tchórzliwi Żydzi z getta denoncjowali Żydów szykujących się do powstania, naiwnie licząc na wdzięczność gestapo. Nie rozumieli tego, że dla nazistów każdy Żyd prędzej czy później musi być martwy. I tak samo będą strzelać do Żydów stawiających opór, jak i do pozostałych (chyba, że wcześniej ich zagazują).
Ja wychodzę z założenia, że jak już antykomuniści mają mnie nie lubić – to niech mają powód. Chowanie się za naukowym autorytetem Marksa i usprawiedliwianie się: „Marks nigdy nikogo nie zabił i nie zbudował społeczeństwa totalitarnego” jest żałosne. O Stalinie dyskutować trzeba. Jak długo tego nie wiem. Gdy analizujemy publicystykę socjalistyczną z końca XIX wieku to dość często mamy tam odwołania do Rewolucji Francuskiej. O wydarzeniach tych dyskutowano nawet sto lat po szturmie na Bastylię i podobne emocje wzbudzała kwestia dyktatury jakobinów. Dobrze nam wszystkim znany Lenin, sam siebie określał mianem rosyjskiego jakobina. Co przez to rozumiał? Na pewno nie zamierzał organizować rewolucji w kościele świętego Jakuba. Nie zamierzał też robić rewolucji burżuazyjnej. Po co więc komuniście Leninowi ten jakobinizm?
Jakobinizm to był symbol radykalizmu, doprowadzenia rewolucji do końca i terroryzowaniu wrogów klasowych. Gdy socjaliści europejscy byli krytykowani, że planują krwawą rewolucję, to wielu przyszłych reformistów od jakobinów się odcinało. Mówili oni: „dziś mamy parlament, gilotyna nam nie potrzebna”. Lenin to widział i rzygać mu się chciało i dlatego prowokacyjnie, by odciąć się od całego reformistycznego ścierwa, pozytywnie wypowiadał się o tradycji krytykowanej przez wszystkich. I ja będę robił podobnie. Im głośniej antykomuniści, socjaldemokraci i legalni marksiści pokroju redaktora Kochana będą mi zakazywać cytowania Stalina, tym częściej będę to robił.
To tyle tytułem wstępu. Bo to wszystko to wstęp do dyskusji o stalinowskiej teorii socjalfaszyzmu. Wydawało mi się, że wśród inteligentnych marksistów są pewne prawdy oczywiste. Taką prawdą jest wyższość dorobku PRL nad wszystkim co politycznie dzisiaj istnieje w Polsce i w Unii Europejskiej. Żadna partia marksistowska, trockistowska, maoistowska w Unii Europejskiej nie może się równać z dorobkiem PRL. Z jednej strony mamy wiecznych teoretyków, którzy o socjalizmie tylko potrafili mówić (i to nie zawsze mądrze), z drugiej mamy partię i społeczeństwo gdzie spróbowano zbudować zupełnie inny system. Czy się udało – to inna kwestia. Ale przynajmniej spróbowano. Walczono. Walka była zwycięska i przeciwnicy nowego systemu trafiali do katowni UB. Wyższość PPR nad zachodnioeuropejską lewicą polega na tym, że gdy jakiś trockista z zachodu widzi uzbrojonego faszystę – to sra w portki. Gdy tego samego faszystę widział towarzysz z Urzędu Bezpieczeństwa, to tym razem faszystka miał pełne portki. To jest różnica jakościowa. Z dwojga złego wolę by to nasi byli górą, niż kończyli jak towarzysze z Indonezji – rozstrzelani tysiącami jak kaczki.
Tak więc mamy pewne prawdy oczywiste. Taką prawdą jest wielkość dorobku ZSRR/PRL i tutaj właściwie nie ma o czym dyskutować. Ktoś kto uważa, że zdobycze socjalne Polski Ludowej to zbrodniczy totalitaryzm, to dyskusja z nim w ogóle nie ma sensu, chyba że dyskutować metodami towarzyszy z NKWD. Są zaś kwestie dyskusyjne. I właśnie taką kwestią jest socjalfaszyzm. Czy ta teoria była słuszna czy nie. A może prawda jest gdzieś pośrodku i w latach trzydziestych gdy socjaldemokraci mieli jeszcze łączność z robotnikami, to ta teoria była głupia, a dopiero dzisiaj ma sens, gdy baza społeczna socjaldemokracji jest stuprocentowo drobnomieszczańska. Dużo pytań i sam nie znam odpowiedzi. Dlatego chciałem rozpocząć dyskusję, która niestety została storpedowana cenzurą. Jak tu dyskutować, jak tekst nie jest publikowany. Proponuję wrócić do tekstu i podyskutować o meritum.








1 komentarz:

  1. Tu trafiliście w 10:
    "Nie ma socjalizmu bez likwidacji prywatnej własności środków produkcji"

    O to chodzi najpierw, a potem o wszystko inne.

    Smiejemy się z rozmaitych dogmatów w stylu "niepokalane poczęcie", ale często lekceważymy dogmat o wiele bardziej poważny: ten o prawie własności. Jeżeli ktoś ma bank albo 100 fabryk to już nie śmichy chichy.

    Rewolucja stalinowska ten dogmat rozbiła skutecznie. Skutków nie da się wymazać z kart historii, przynajmiej na razie. W ciągu zaledwie jednego pokolenia uprzemysłowiono i zelektryfikowano rolniczy kraj, otworzono dla mas szkoły i uniwersytety, wygrano największą wojnę w historii ludzkości a jeszcze na deser wysłano pierwszego człowieka w kosmos.

    Nie pochodzę z burżujskiej rodziny. O ile nędzniejszy byłby mój los, gdyby nie tow. Stalin i kierowana przez niego Partia.

    OdpowiedzUsuń