czwartek, 25 sierpnia 2016

Świt międzynarodowej rewolucji socjalistycznej.


Świt międzynarodowej rewolucji socjalistycznej.



Świt międzynarodowej rewolucji socjalistycznej, to tytuł książki Stefana Engela, którą w tym tekście zamierzam zareklamować. Pisać recenzji nie lubię, zwłaszcza, że mam w planach przetłumaczenie kilku rozdziałów. Książkę przeczytałem w języku francuskim (L'aube de la revolution socialiste internationale), ale oryginalnie została napisana po niemiecku. W końcu autor, to jeden z liderów i główny teoretyk niemieckiej partii komunistycznej MLPD. Po lekturze tej książki mogę stwierdzić, że w kilku kwestiach MLPD to partia mi bliska. Ale jeszcze ciekawsza jest dla mnie międzynarodówka, która MLPD współtworzy. Międzynarodówka ta nazywa się ICOR. Jest to międzynarodówka zrzeszająca kilkadziesiąt organizacji stalinowsko-maoistowskich, z których najważniejsza obok MLPD jest turecko-kurdyjska MLKP.

MLKP to partia, która dzisiaj prowadzi walkę zbrojną z państwem islamskim. MLKP to partia uznawana przez światowe mocarstwa imperialistyczne za organizację terrorystyczną. MLKP to partia, która posiada własne oddziały partyzanckie w tureckich górach, jak i bezkompromisowo walczy w wielkich miastach tureckich z turecką policją. Polecam filmiki na youtube, gdzie można znaleźć demonstrujących towarzyszy z MLKP. Budzą oni respekt. Maszerujące wojskowym marszem kolumny komunistów, wznoszące z dumą czerwony sztandar MLKP są ochraniane na demonstracjach przez osoby uzbrojone w kałasznikowy. W ten sposób turecko-kurdyjscy stalinowcy nie muszą się bać antykomunistów.
W oddziałach partyzanckich MLKP jest mnóstwo kobiet. I kobiety walczące w komunistycznej partyzantce nie noszą islamskich chust. Jest to jedna z wielu różnic między stalinowcami a trockistami z francuskiej NPA. O ile ci drudzy kapitulują przed islamizmem i na swoje listy wyborcze wpuszczają kobiety w burkach, to komunistki wychowane w islamskiej Turcji odrzucają ten średniowieczny religijny zabobon. Niestety nie znam jeszcze tureckiego i moja wiedza na temat MLKP jest na razie ograniczona. Ale już teraz mogę stwierdzić, że najbliżej geograficznie z perspektywy Polski -dzieją się rzeczy ciekawe właśnie w Turcji.
MLKP jest obecna w Paryżu i na demonstracji pierwszomajowej bardzo dobrze się prezentuje. Komuniści z MLKP są też obecni na demonstracjach pierwszomajowych w innych stolicach zachodnio-europejskich. Znowu odsyłam do youtube gdzie można znaleźć wspólną demonstrację brytyjskich i tureckich komunistów w Londynie, pod sztandarem Stalina.
Co do MLPD, to podobno są dobrze zorganizowaną partią liczebnie porównywalną z francuską LO. Czy to prawda, czy nie, to w tej chwili sprawa drugorzędna. Obawiam się, że sama MLPD, mimo słusznego programu i słusznych analiz, to typowa radykalna lewica zachodnioeuropejska, która rewolucję zna tylko z książek. Analizy mają jednak słuszne i jeśli to właśnie oni się dogadali z MLKP do tworzenia wspólnej międzynarodówki to dobrze to o nich świadczy. Podsumowując więc ten krótki wstęp chcę powiedzieć, że na polu organizacyjnym imponuje mi MLKP, a że nie znam tureckiego, to staram się zdobywać wiedzę na temat MLKP/ICOR za pośrednictwem literatury MLPD. ICOR nie ma francuskiej sekcji i tłumaczenie książek Engela za pewne zmierza w tym kierunku.
Co do samej książki, która liczy ponad 600 stron, to jest to abecadło programowe strategi MLPD. Kilka rzeczy mi się podoba:
-analiza historyczna
-budowa proletariackiej partii komunistycznej
a kilka mnie irytuje
-nadmiar ekologi
-kwestia feminizmu (obrona nie tylko kobiet robotnic, ale także kobiet z klas nieproletariackich, łącznie z burżujkami).
Kwestie, które mnie irytują na razie pominę milczeniem. Co do analizy historycznej, to w skrócie odwołują się oni do tradycji ZSRR, a także bloku wschodniego – do śmierci Stalina. Po śmierci Stalina i referacie Chruszczowa nastąpił według MLPD proces restauracji kapitalizmu i ZSRR zamienił się w państwo socjal-imperialistyczne. Nowym centrum rewolucyjnym według MLPD stały się Chiny, które były centrum światowej rewolucji do śmierci Mao w 1976. Po 1976 roku upadł światowy ruch komunistyczny, pogrążony od dawna w rewizjonizmie i reformizmie. Stalin, podobnie jak Mao, bardzo często pojawiają się w tej książce w postaci cytatów. Niewątpliwie są to główni patroni tej organizacji.
Zgodnie z analizą MLPD w Polsce właściwie stalinowskiego ruchu komunistycznego nie ma. MLPD stawia sprawę jasno – od czasów Gomułki następują kurs na restaurację kapitalizmu. Z dorobku PRL należy więc czerpać jedynie z Bieruta. Reszta to rewizjoniści. Tymczasem w środowiskach około KPP-owskich, a także wśród komunistów rozsianych po fejsbukach mamy do czynienia z istnym mętlikiem. Na zasadzie antytezy IPN, broni się wszystkiego co IPN krytykuje. Broniony jest więc Gomułka, Gierek, a nawet pierwszy prezydent kapitalistycznej Polski – Jaruzelski.
Według MLPD największą zbrodnią Gomułki było odejście od kolektywizacji rolnictwa. Ale sam Gomułka nie występuje w książce jako postać samodzielna – tylko i wyłącznie jako marionetka radzieckich rewizjonistów z Chruszczowem na czele. Zresztą MLPD uważa, że samo zdobycie władzy przez Gomułkę i polskich rewizjonistów było zasługą Chruszczowa, który wydał rozkaz radzieckiej armii stacjonującej w Polsce – by maszerowała na Warszawę i dorżnęła komunistów, tak jak to zrobiono z komunistami w ZSRR po śmierci Stalina. Co do samej PRL to będę się starał znaleźć oddzielny tekst MLPD poświęcony Polsce.
Kwestie historyczne w tym krótkim tekście zakończę i przejdę do drugiej kwestii, która w tej książce mi się podoba. Mianowicie MLPD na każdym kroku podkreśla, że warunkiem odbudowy ruchu komunistycznego jest budowanie partii proletariackiej, czyli zakorzenionej w wielkoprzemysłowej klasie robotniczej. Kładzenie akcentu na wielkoprzemysłową klasę robotniczą wyróżnia MLPD na tle trockistowskich sekt i za to mają u mnie wielkiego plusa. Jako jeden z nielicznych przedstawicieli wielkoprzemysłowej klasy robotniczej wśród polskich komunistów, całkowicie popieram i akceptuje analizę MLPD w tej kwestii.
Dramatem ruchu komunistycznego jest jego drobnomieszczańska baza. Byt kształtuje świadomość i trudno od drobnomieszczanina wymagać świadomości proletariackiej. To jest więc przyczyną wszystkich antykomunistycznych zboczeń i herezji. Dyktatura Proletariatu jako termin, czy też jako nazwa organu propagandowego ma sens wyłącznie wtedy, gdy tą dyktaturę ma reprezentować proletariat. W Dyktaturze Proletariatu nie ma miejsca na dominacje inteligencji, nawet jeśli ta inteligencja była by niewiadomo jak oczytana w marksizmie. Rolą inteligencji w ruchu komunistycznym jest służenie proletariatowi w jego dziejowej misji samowyzwolenia. Aspiracje inteligentów i innych grup drobnomieszczańskich do zastąpienia sobą, władzy proletariatu musi się spotkać z wyraźnym sprzeciwem i karą, taką jaka nastąpiła w Chinach podczas rewolucji kulturalnej.
Przez inteligencję rozumiem tutaj klasę społeczną, do której należy zaliczyć min. wszelkiej maści pracowników naukowych i akademickich. Wszystkie Kochany, Zandbergi, Ilkowskie, którzy utrzymują się z pracy w burżuazyjnych uczelniach mają z definicji nałożony na siebie antykomunistyczny kaganiec. To samo dotyczy rozszalałej ostatnio w krucjacie antystalinowskiej Ewy B. Podejmowanie polemiki z drobnomieszczaninem, to dla proletariusza takiego jak ja strata czasu. Reprezentujemy wrogie sobie klasy. Ideologia klasy panującej jest ideologią panującą. Każdy pracownik naukowy, to najemnik broniący interesów rządzącej klasy. Tak jak moja praca polega na tworzenia wartości dodatkowej, tak praca inteligentów polega na obronie statusu quo.
Inteligenci na setki różnych sposób bronią panowania burżuazji. Jedni robią to w sposób jawny, wykładając Fridmanów i Hayków, inni są bardziej perfidni i bronią kapitalizmu podszywając się pod jego krytyków. I właśnie tacy „antykapitaliści” pod łatką antystalinizmu, reprezentują agresywny antykomunizm. Bo atak na stalinizm to atak na jedyną realną próbę w historii wprowadzenia komunizmu.
Partia proletariacka to partia nastawiona na posiadanie struktur w wielkich zakładach przemysłowych. To partia pracowników najemnych, którzy na co dzień w swojej fabryce są przyzwyczajeni do dyscypliny pracy i działania kolektywnego. Mimo, że czasami granice są płynne, to jednak trzeba je wyznaczyć. Drobnomieszczanin handlujący bursztynami na bazarze, to nie jest proletariusz. Proletariuszem też nie jest lumpenproletariat, zbierający złom i butelki na śmietnikach. Proletariusz z definicji jest przyzwyczajony do działania kolektywnego. Zbieracz puszek to indywidualista, który tak jak w pracy zawodowej, tak i w pracy politycznej, nigdy nie potrafi działać z masami. Granice są bardzo płynne, w końcu tą samą pracę mogą wykonywać drobnomieszczenie i pracownicy najemni. Widziałem na youtube francuskojęzczyny reportaż o Bogocie, gdzie biedota przez wiele lat zbierała śmieci na wysypisku, aż w końcu się zorganizowali i stworzyli własną spółdzielnie. Ale do tego trzeba mieć psychologiczne predyspozycje by umieć pracować w grupie. Niestety nie wszyscy to potrafią.
Jednym słowem nie każdy może zostać robotnikiem. Niektórzy są za słabi fizycznie. Inni są za słabi psychicznie. Inni w końcu stawiają na wygodne życie i karierę naukową. Ale to właśnie klasa robotnicza jest kluczowa w procesie rewolucji komunistycznej i mam ten zaszczyt należeć do tego elitarnego klubu. Z dumą mogę powiedzieć, że zdetronizowałem Maćka Guza z roli „etatowego robotnika polskiej lewicy”, który chyba od dawna głównie w ochronie pracuje.
Jako robotnik, chcę budować komunistyczną partię robotniczą. Przyszła partia jest oczywiście otwarta na żywioły nieproletariackie, pod warunkiem jednak, że znają one swoje miejsce w szeregu. W takiej partii zawsze są oni po to by służyć proletariatowi, a nie nim kierować. Tylko tak rozumiem sojusz robotniczo-inteligencki. To samo dotyczy drobnomieszczan. I oczywiście nie miejcie złudzeń, nie będziemy dla was zmieniać naszego rewolucyjnego programu. Żeby było jasne, bezpośrednio po rewolucji, wasza sytuacja ekonomiczna może się pogorszyć. W końcu nie możemy akceptować sytuacji, gdy w wielkiej pod warszawskiej willi są pustki zajęte przez kotów, a tysiące bezdomnych nie mają się gdzie podziać. Zrobimy wam dokwaterunek i nie obrażajcie się na partię. Bo nawet jeśli partia się myli, to trzeba mylić się z partią!



1 komentarz:

  1. Swietnie piszecie!
    Podoba mi się: "Przyszła partia jest oczywiście otwarta na żywioły nieproletariackie, pod warunkiem jednak, że znają one swoje miejsce w szeregu. W takiej partii zawsze są oni po to by służyć proletariatowi, a nie nim kierować. Tylko tak rozumiem sojusz robotniczo-inteligencki." BRAWO!

    Tylko w XXI stuleciu proletariat to nie tylko kierowcy, spawacze i ochroniarze. Szukajmy narybku także wśród sekretarek, informatyków i oficerów.

    OdpowiedzUsuń