(Lutte Ouvriere n 2367 -13
decembre 2013)
Lucien Detroit
Nelson
Mandela: od walki z apartheidem do ugody z białą burżuazją
Uroczystości
pogrzebowe Nelsona Mandeli zgromadziły licznych przywódców państw
i były okazją do koncertu samozadowolenia zmieszanego z ogromną
dozą hipokryzji, którą pokazali na scenie burżuazyjni przywódcy
naszej planety. W ten sposób Hollande w imieniu francuskiego
imperializmu, złożył hołd bojownikowi antykolonialnemu, którym
był Nelson Mandela. Ale w epoce, w której istniał haniebny reżim
apartheidu, Francja również uciskała czarną ludność i jej
przywódcy byli solidarni z reżimem południowo afrykańskim.
Nelson Mandela urodził
się w 1918 w rodzinie arystokracji plemiennej Xhosas, która
stanowiła nieliczną czarną elitę, która posiadała dostęp do
edukacji uniwersyteckiej, co pozwoliło Mandeli zostać adwokatem.
Przyszłość tej warstwy socjalnej, uprzywilejowanej względem
czarnych mas chłopskich i górniczych w RPA zależała od łaski i
niełaski białej burżuazji, która w ten sposób maskowała swoją
dominację i państwowy rasizm.
Apartheid, sposób
dominacji białej burżuazji
Tworząc zaporę
praktycznie nie możliwą do przekroczenia między Białymi (mniej
niż 20 % populacji) a Czarnymi i Hindusami, reżim apartheidu
rządzony przez partię narodową, stworzył iluzję wspólnoty
interesów między wszystkimi Białymi, którzy byli bogatymi
posiadaczami kopalni, zwykłymi pracownikami lub pracownikami
wykwalifikowanymi.
Symetrycznie AKN
(Afrykański Kongres Narodowy), partia do której wstąpił Mandela w
1944, broniła idei, że wszyscy Czarni mają takie same interesy, że
powinni aspirować do rządzenia społeczeństwem i stworzyć z
siebie nową burżuazję, lub pozostać robotnikami rolnymi,
górnikami, służącymi...
Tak jak jego koledzy z
AKN Walter Sisulu i Oliver Tambo, Mandela zdecydował, że trzeba za
wszelką cenę uniknąć by południowoafrykańska klasa robotnicza
mobilizowała się wokół własnej polityki, i by wyeliminować
wpływy komunistów. Jak sam napisał w swojej autobiografii:
„Przerywałem zebrania Partii Komunistycznej, wchodząc na trybunę,
zrywając transparenty i biorąc mikrofon”.
Reżim apartheidu,
ustanowiony w 1948 był wyjątkowo ohydny. Państwo podzieliło
populację na cztery kategorię: Białych, Hindusów, Metysów i
Czarnych. Czarni, którzy byli najbardziej liczni, byli praktycznie
pozbawieni wszelkich praw. Mogli mieszkać tylko w specjalnych
wyznaczonych strefach i nie mogli wchodzić do stref „białych”,
chyba, że podczas dnia do pracy, by przed zmierzchem powrócić do
swoich slumsów. Potrzebowali specjalnego paszportu wewnętrznego by
poruszać się po kraju i byli pozbawieni prawa wyborczego.
Niehumanitarność tego rasistowskiego państwa, wyrażała się
także w „moralności”, która zabraniała stosunków seksualnych
i małżeństw między przedstawicielami różnych ras.
AKN i klasa robotnicza
Klasa robotnicza, rosnąca
liczebnie wraz z rozwojem przemysłu górniczego, nie akceptowała
tej dyktatury białej burżuazji. W latach pięćdziesiątych miały
miejsce liczne strajki i demonstracje robotnicze przeciwko
apartheidowi. Mandela nie ufał masom robotniczym. Jak sam napisał:
„uważałem, że AKN nie powinien uczestniczyć w tych kampaniach,
którymi nie kieruje” i wielokrotnie liderzy AKN sabotowali ruch
strajkowy by go powstrzymać. W każdym razie ich wpływ w klasie
robotniczej się wzmacniał przez fakt, że stalinowscy przywódcy
Partii Komunistycznej i związków zawodowych byli lojalni wobec AKN.
Wybierając politykę nacjonalistyczną, zaprzepaścili szansę by to
klasa robotnicza stanęła na czele walki mas przeciwko apartheidowi.
AKN błagał biały reżim
o podjęcie dyskusji i podzielenie się władzą. Ale państwo wbrew
tym błaganiom stawało się coraz bardziej represyjne, prześladując
wszystkie demonstracje, tak jak tą w Sharpeville w 1960, kiedy
policja zamordowała 69 osób i setki raniła. AKN został
zdelegalizowany. Po siedemnastu miesiącach ukrywania się, Mandela
został zatrzymany w 1962 i skazany na dożywocie, razem z pięcioma
innymi towarzyszami, w tym jednym Białym na procesie w Rivoni.
Południowoafrykańska
klasa robotnicza, najważniejsza na kontynecie, podjęła wielkie
walki strajkowe w latach siedemdziesiątych. Ona pociągnęła za
sobą uczącą się młodzież, która zbuntowała się w mieście
Soweto w 1976. Ponownie policja zorganizowała represję, w wyniku
których dziesiątki osób poniosły śmierć. Ale ta masakra nie
powstrzymała ruchu. Pod koniec lat siedemdziesiątych i w latach
osiemdziesiątych, miały miejsce sławne strajki, które walczyły z
wyzyskiem ekonomicznym i uciskiem politycznym. Burżuje zaczęli się
wycofywać i byli zmuszeni do podjęcia rozmów z czarnymi
związkowcami. Czarne osady stały nie możliwe do sprawowania władzy
przez białych, tym bardziej, że liczna część białej młodzieży
sprzeciwiła się uczestniczeniu w represjach wobec czarnych
robotników.
Ku końcowi apartheidu
To właśnie ta sytuacja,
nie dająca się opanować przez państwo i potencjalnie
niebezpieczna dla dominacji kapitalistów, spowodowała, że
międzynarodowe korporacje górnicze razem z amerykańskim
imperializmem, zaczęły popychać w 1985 reżim do odpowiedzi na
ciągle ponawiane przez Mandelę, zaproszenia do negocjacji, które
wysyłał z więzienia. Te negocjacje były utrzymywane w tajemnicy i
zarówno rząd, jak i AKN nie informował czarnych robotników, że
to ich walka i ich poświęcenie spowodowały rozpoczęcie rozmów.
Za plecami czarnych mas, Mandela dogadał się z prezydentem
Frederickem De Klerkiem, który reprezentował tą nową politykę
białej burżuazji. W 1990 Mandela został uwolniony z więzienia.
Trzeba była czekać
jeszcze cztery lata strajków i walk topionych we
krwi, by czarna populacja mogła się w końcu oficjalnie
wypowiedzieć w głosowaniu. Reżim, który doprowadził Mandelę do
prezydentury w 1994, dał burżuazji wszystkie gwarancje: niezależnie
od rezultatu wyborów, stanowiska w przyszłym rządzie były
przyznane z wyprzedzeniem z jednej strony dla AKN i jego sojuszników
z Partii Komunistycznej i biurokracji związkowej, a z drugiej dla
partii narodowej De Klerka i jego sojuszników czarnych z Inkhata.
Mandela
wykonał mnóstwo gestów by czarna większość zaakceptowała, że
partia apartheidu, partia narodowa, odpowiedzialna za brutalny ucisk,
będąca u władzy przez prawie pięćdziesiąt lat, pozostała u
władzy. Mandela spotykał przywódców największych światowych
potęg i symbolicznie otrzymał nagrodę Nobla razem z De Klerkiem.
Partia Narodowa skończyła przez zintegrowanie się z AKN, tworząc
partię całej południowoafrykańskiej burżuazji, niezależnie od
koloru skóry.
Nowa
twarz ucisku.
Nowy
rząd pod prezydencją Mandeli sprywatyzował pocztę i
telekomunikację. Jego pierwszy budżet zawierał obniżkę pensji
pracowników budżetówki o 6 % i obniżkę o 10 % wydatków na
służbę zdrowia. Generałowie, szefowie policji, znienawidzeni
przez swoje czarne ofiary, pozostali na stanowisku. Zostawili jedynie
trochę miejsca w swoich szeregach dla Czarnych, którzy byli gotowi
tak jak oni, do strzelania do robotników, tak jak to robili w 2012 w
stosunku do górników z kopalni Marikana. Kiedy Mandela mający 81
lat, przekazał władzę innemu przywódcy AKN Thabo Mbeki,
transformacja między władzą białą, a władzą „tęczową”,
została zagwarantowana, gdyż interesy i własność burżuazji
południowoafrykańskiej były poważnie zagrożone. To właśnie
tłumaczy, dlaczego światowe potęgi imperialistyczne oddały hołd
byłemu więźniowi politycznemu.
Dzisiaj,
prawie dwadzieścia lat po upadku apartheidu, mała frakcja czarnej
populacji wzbogaciła się, stając się częścią wielkiej
burżuazji. Ta wielka czarna burżuazja wywodzi się zazwyczaj z
szeregów AKN. To jest sukces dla czarnej burżuazji. Ale biedne masy
zostały w takim samym położeniu jak wcześniej, mimo że to
właśnie one prowadziły walkę o zniesienie apartheidu. Dzisiaj są
one uciskane przez policję czarną. One mogą słuchać czarnych
ministrów, którzy im tłumaczą, że trzeba zaciskać pasa i
ponosić poświęcenia. One kontynuują swoje cierpienie w nędznych
warunkach pracy, życia i plugawych mieszkaniach.
Jeśli
kolor skóry nie jest dziś głównym kryterium, to RPA pozostała
krajem inegalitarnym. Apartheid społeczny nie zniknął. Nacjonalizm
Mandeli, wspierany przez Partię Komunistyczną i biurokratów
związkowych, nie poprawił warunków życia klasy robotniczej, która
ciągle haruje by wzbogacić kapitalistów. W RPA przyszłość walki
należy do wyzyskiwanych przeciwko wszystkim wyzyskiwaczom czarnym i
białym.
Gilles
Boti
Rząd
francuski był współodpowiedzialny za apartheid
Opuszczony
sztandar, wyrazy wsparcia, francuscy przywódcy jednogłośnie
złożyli hołd Nelsonowi Mandeli. Ale przez długi czas ich
poprzednicy nie powiedzieli ani słowa o tym, że on marniał w
więzieniu za walkę z segregacją rasową w RPA. W latach
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy prześladowania wobec
czarnych się nasilały, jak podczas rozruchów w Sharpeville,
francuscy przywódcy nawiązali ścisłą współpracę z reżimem w
Pretorii.
To
właśnie w tym czasie, francuskie firmy zbudowały w RPA elektrownię
atomową. Paryż pomagał też francuskim biznesmenom sprzedawać
broń rasistowskiemu reżimowi aż do 1977. Współpraca tajnych
służb francuskich i południowoafrykańskich była permanentna. Ta
haniebna dyktatura, była postrzegana przez mocarstwa zachodnie jako
solidna tama przeciwko wpływom Związku Radzieckiego na południu
Afryki, jako posłuszny imperializmowi reżim, który gwarantował
zachodnim koncernom dostęp do złóż złota i uranu.
Ton
trochę się zmienił, po dojściu do władzy Mitterranda w maju
1981, który pozwolił na otworzenie w Paryżu biura AKN, partii
Mandeli. Ta ewolucja korespondowała z innymi potęgami
imperialistycznymi, które życzyły sobie ewolucji władzy w RPA, by
uniknąć rewolucyjnej eksplozji. Ale te otwarcie nie zatrzymało
zabójców apartheidu, by w 1988 w Paryżu zamordować reprezentantkę
AKN we Francji, Dulcie September, której zabójcy nigdy nie zostali
osądzeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz