Tam
gdzie ZOMO
Polemika z artykułami na stronie Dyktatura Proletariatu
Polemika z artykułami na stronie Dyktatura Proletariatu
JE SUIS… QUI? (JESTEM…, NO KIM?)
Lekcje nie tylko językowe
Tradycyjnie już zacznę od podkreślenia, że nie jestem obecnie w Polsce. Nie płaczę z tego powodu. Przy jednym ogniu mogę upiec w ten sposób kilka pieczeni. Paryż to miasto, w którym jest mnóstwo komunistycznych emigrantów z całego świata, których mogę poznać i dzięki którym mogę spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Przykładem mogą być dla mnie tureccy stalinowcy, którzy pochodząc z kraju nigdy nie należącego do strefy wpływów ZSRR zainspirowali mnie innym spojrzeniem na Stalina. Ostatnie strajki sprawiły, że francuska klasa robotnicza wróciła do światowej pierwszej ligi walk klasowych. Wymieniać mógłbym tak długo, gdzieś tam po drodze wymieniając korzyści ekonomiczne. Ale po co o tym tu pisze?Bo obecność na emigracji, a więc z dala od Polski ma dla mnie jeszcze jeden pozytywny wpływ. Do pewnych polskich kwestii mogę podejść w sposób mniej emocjonalny, a bardziej naukowy od działaczy będących w kraju. By zrozumieć pewne zjawiska czasami trzeba posiadać odpowiednią perspektywę.
W
ramach studiów historycznych musiałem odbębnić wykłady z
archeologii i były to wykłady bardzo ciekawe. Pamiętam wykład na
temat wykorzystywania zdjęć lotniczych do badań archeologicznych.
Przeciętnemu człowiekowi archeologia kojarzy się z kopaniem ziemi
i wydłubywaniem różnych szczątek. Ale jest też inna archeologia.
Ze źródeł historycznych możemy wywnioskować, że gdzieś kiedyś
istniały jakieś wielkie budowle. Trudno jednak dokładnie dziś
określić gdzie te budowle się znajdują, gdyż upływ czasu zrobił
swoje. Przykładem mogą być polskie wały obronne z czasów
piastowskich. Pod względem architektonicznym była to prowizorka.
Najpierw fosa, potem wał ziemny wzmocniony naostrzonymi palami. A
mimo wszystko podobno była bardzo skuteczna w walce z ruchliwymi
oddziałami koczowników z Azji, którzy tych wałów nie mogli
sforsować. Tak więc informacja o tych wałach pojawiała się w
kronikach średniowiecznych, ale na podstawie samych wykopów
archeologicznych znalezienie ich było nie możliwe. I właśnie
tutaj przydały się zdjęcia lotnicze. Bo same wały już nie
istnieją, ale ponieważ to była dość duża budowla to odcisnęła
ona swój wpływ na obecny krajobraz. Zdjęcia lotnicze przydały się
też do odkopania piramid itd. Po prostu czasami trzeba badać pewne
zjawiska z odległości.
Obserwując
z daleka partię Zmiana widzę następujące elementy.
1.
Świętowanie 1 maja. Robili to w tym roku, ale co ważniejsza robili
to też rok temu, gdy z organizowania demonstracji wycofał się
OPZZ.
2.
Powołali własny związek zawodowy.
3.
Prowadzą kampanię przeciwko bankom i neoliberalizmowi:
(PETRU-DOLARY)
4.
Pozytywnie wypowiadają się na temat PRL, i negatywnie do
kontrrewolucji ( zmian po 1989).
5.
Prowadzą kampanię przeciwko NATO.
6.
Do partii należy trochę lewicowych weteranów (Hass, Augustyniak,
KMP/KPP )
7.
Zajęli znacznie lepsze stanowisko w sprawach międzynarodowych
(Libia, Ukraina) od trockistów.
Pewnie
mógłbym wymieniać dłużej. Ale te siedem punktów wystarczy, by
podważyć cały przeintelektualizowany wywód Włodka i Ewy, że
jest to partia prawicowa. Trudno podjąć polemikę z kimś, kto
patrzy na to samo i widzi zupełnie coś innego. W mojej ocenie
Zmiana to nie jest żaden nowy twór (prawica udająca lewice), tylko
partia, która przypomina PPS z początków XX wieku. Zresztą o tym
by świadczył filmik,gdzie zmianowcy oddali hołd Limanowskiemu. PPS
/ Zmianę można krytykować, ale trzeba robić to mądrze,
zachowując minimum racjonalności. Historia polskiego ruchu
robotniczego jest zbyt skomplikowane na takie bezmyślne etykietki:
„PPS / Zmiana to partia prawicowa” bo gdyby to była prawda, to
musielibyśmy skreślić wszystkich członków KPP wywodzących się
z PPS, z Jerzym Czeszejko Sochackim na czele. Nie plujmy na groby
przodków i zapomnijmy przez chwile o nagonce medialnej (agenci
Putina) i na trzeźwo przeanalizujmy ideologię / praktykę partii
Zmiana.
Nie
lubię dyskusji scholastycznych i walki na cytaty. Ja mam rację, bo
tak powiedział ten czy inny klasyk. Ale akurat dla sekretarza
generalnego Stowarzyszenia Marksistów Polskich zrobię wyjątek.
Choć akurat będzie bez cytatów, bo nie mam tu pod ręką
biblioteczki. Zawsze jednak odpowiednie cytaty można znaleźć. W
dyskusji na Dyktaturze pojawił się wątek Powstania Styczniowego i
poparcia Marksa dla powstańców szlacheckich. Z klasowego punktu
widzenia sprawa jest dość śmierdząca. Odpowiedzią cara na
powstanie styczniowe była reforma rolna, która sprawiła że wojsko
carskie i polscy chłopi ramie w ramię zwalczali szlachecką
partyzantkę. W tym konflikcie klasowym między polskim chłopem a
polskim szlachcicem Marks wybrał klasy posiadające. Może nie
wprost. Ale jednak. Teraz pytanie czy Marksa to kompromituje
zostawiam póki co bez odpowiedzi. Podobnie rzecz się miała z
Leninem i polskimi patriotami. Lenin krytykował SDKPiL za
sekciarstwo w kwestii narodowej (tzw. luksemburgizm).
Lenin
doskonale wiedział, że polski nacjonalizm jest drobnomieszczański
(czy nawet szlachecki – jak przykład Piłsudskiego) a mimo to,
popierał polskie dążenia niepodległościowe. Punktem wyjścia dla
Lenina była bliskość z masami i jeśli masy w kongresówce
domagają się niepodległej Polski, to obowiązkiem marksistów
według Lenina jest popieranie tych mas. Nie ma obowiązku zgadzać
się w tej kwestii z Leninem. Każdy może mieć w tej kwestii
stanowisko jakie sobie chce. Cenię sobie odwagę intelektualną i
dlatego zachęcam Cię Piotrze do złożenia prostej deklaracji: „w
kwestii narodowej mam stanowisko nieleninowskie”.
Zmianie
do partii masowej jeszcze daleko. Ale potencjalnie, dzięki
aresztowaniu Piskorskiego, dzięki medialności całej tej sprawy,
zmianowcy są w stanie dotrzeć do sporego grona lewicowych
przeciwników NATO w Polsce. Oddzielną kwestią jest sprawa Unii.
Przykład Grecji pokazał, że może powstać sojusz (tak, tak, -
sojusz ekstremów) radykalnej lewicy i nacjonalistów, który na fali
antyunijnej może uzyskać masowe poparcie społeczne. Tak było rok
temu w czasie referendum. Do głosowania na NIE wzywali wszyscy
radykałowie – od KKE do nacjonalistów. Późniejsza zdrada
Ciprasa dała wtedy realne możliwości KKE poszerzenia swoich
wpływów, które chyba jednak nie zostały wystarczająco
wykorzystane.
Przejdźmy
teraz do sprawy najtrudniejszej, czyli analizy patriotyzmu Zmiany.
Jak już wspomniałem wcześniej Leninowi nie przeszkadzało, gdy
partia lewicowa posiada program patriotyczny. Ale patriotyzm Zmiany
to coś więcej niż patriotyzm PPS. PPS odwoływał się od
patriotyzmu reakcyjnego. Reanimacji Polski, która była by Polską
opartą na wyzysku. Tak się zresztą stało po 1918. Polska
Piłsudskiego była nie tylko krajem wyzysku ekonomicznego, ale i
ucisku narodowego. Nie była to żadna niespodzianka i wystarczyło
prześledzić programy PPS z czasów rozbiorowych by przewidzieć, -
jak jej Polska będzie wyglądać. Lenin na pewno sobie zdawał z
tego sprawę, że Piłsudski to kawał chuja, a mimo wszystko dawał
swoje poparcie – dla robotników zaangażowanych w sprawę narodową
angażujących się do walki pod sztandarami PPS. Może nam się to
nie podobać, ale tak niestety było.
To
co znalazłem w internecie na temat patriotyzmu Zmiany, to pozytywne
przeciwieństwo PPS. Zmiana w swoim patriotyzmie odwołuje się do
Polski Ludowej. I tutaj dochodzimy do sedna. Ja jako komunista
zainspirowany Stalinem i oni jako patriotyczni socjaldemokraci,
łączymy się w szacunku do PRL. I o ile nasz dotychczasowy spór
dotyczył sprawy bieżącej, czyli stanowiska wobec aresztowania
Piskorskiego, to przy okazji zarysował się podział znacznie
głębszy. Rzecz dotyczy tradycji do której się odwołujemy. Na
tradycję nakłada się dodatkowo Wasze zaangażowanie z
młodzieńczych lat. Chodzi mianowicie o kluczowy temat stosunku do
PRL i PZPR. Gdzie komuniści powinni wtedy stać. Sprawę sprecyzował
swego czasu Kaczyński, który przeciwników politycznych zbeształ:
„Wy stoicie, tam gdzie stało ZOMO”.
I ja
jako przeciwnik Kaczyńskiego, a także przeciwnik Zandbergów,
Sierakowskich i całej pseudolewicy bez wstydu, a nawet z dumą mogę
przyznać: tak – stałbym wtedy tam gdzie było ZOMO, ORMO, SB, UB,
NKWD. Wyrażam całkowite poparcie dla walki z żołnierzami
wyklętymi i antykomunistyczną demokratyczną opozycją. Gdzieś w
tym temacie pojawia się także opozycja robotnicza wobec PRL. Po
której stronie należało wtedy być. Czy rzeczywiście robotnicy
mają zawsze racje? Co tak naprawdę w tamtych czasach oznaczało
hasło: „samorządności robotniczej” lansowane przez Wolną
Europę, jako wytrych dzięki któremu będzie można obalić PRL.
Wieloletnia
praca wykonana przez IPN miała na celu udowodnienie, że system
stworzony w Polsce po 1944 roku został narzucony w Polsce przez obce
siły wbrew polskiemu społeczeństwu i co ważniejsze wbrew klasie
robotniczej. Zapomnijmy na chwile, że jest to propagandowe kłamstwo
i zastanówmy się co by było, gdyby to rzeczywiście była prawda.
Po której stronie należy wtedy stać? Czy po stronie PPR
realizującej program importowania zdobyczy Rewolucji Październikowej
na ziemiach polskich, czy po stronie ogłupionych katolicyzmem i
antykomunizmem mas robotniczych. Czy należy w tym wypadku popierać
postulat – samorządności robotniczej czy też wręcz przeciwnie.
Jeśli robotnicy są zbyt głupi by zrozumieć ideologię
marksistowską, to czasami lepiej dla nich – gdy będzie za nich
decydowała partia. Bo jeśli sami będą mieli możliwość decydowania
– to wybiorą polskiego papieża i Balcerowicza.
Samorządność
robotnicza jako postulat może być pożytecznym narzędziem partii
komunistycznej, która w kapitalizmie próbuje w ten sposób
ograniczyć dyktaturę burżuazji. Samorządność robotnicza jest
też dobra w państwie socjalistycznym w ramach partii rządzącej.
Każdy robotnik mógł wstąpić do partii i to partia była tym
miejscem gdzie należało dyskutować. Tworzenie organizacji wrogiej
rządzącej partii – miało charakter wrogi systemowi,
kontrewolucyjny i skończyło się likwidacją PRL i tragedią
polskiej klasy robotniczej. W latach osiemdziesiątych nigdy bym się
nie określił sympatykiem GSR, gdyż pomijając już fakt, że byłem
wtedy za młody – to gdybym teraz mógł się cofnąć w czasie –
to byłbym tam – gdzie było ZOMO. Dzisiaj czasy się zmieniły,
więc i przystałem na Waszą propozycje sympatyzowania z grupą, nie
rozumiejąc jednak dlaczego z całego środowiska polskiej lewicowej
rodzinki wybraliście akurat jedynego człowieka, który z tradycją
samorządności robotniczej ma problem. W końcu tutaj byście się
dogadali ze sporym spektrum. Od Ikonowicza, po Sierakowskiego i
Zandberga, a wybraliście mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Patriotyzm
Zmiany, to patriotyzm odwołujący się do PRL. Może są tam też
inni patrioci, których nie znalazłem, albo znaleźć nie chciałem.
Zmiana w odróżnieniu od importowanych z zachodu sekt
trockistowskich bezwarunkowo broni PRL Zwłaszcza dziś, w czasach
rządów PiS i IPN wymaga to nie lada odwagi. Media koncentrują się
głównie na relacjach z Putinem. Zmianowcom przyklejono łatkę
agentów obcego wywiadu. Znam takiego jednego, co w lipcu 1917 roku
został okrzyknięty agentem niemieckim i musiał uciekać do
Finlandii. Gdyby słuchając rad Piotra został wtedy w Pitrze, to
pewnie doczekał by się procesu w wyniku którego zostałby
zamordowany. Ja jakoś nie mam zaufania do wymiaru sprawiedliwości
we współczesnej Polsce jak i w USA. Więźniowie z Kiejkut czy
Guantanamo nawet nie doczekali się procesu. Po prostu jednego dnia
ich przymknięto i siedzą tam już kilkanaście lat. Jak długo
będzie siedział Piskorski? Tego nie wiem. Być może trzymają go
tylko do zakończenia szczytu NATO a może będą trzymać dłużej.
Sprawa jest haniebna. Im dłużej Piskorski będzie siedział, tym
łatwiej będzie zwalczać propagandowy mit współczesnej wolności.
Solidarność z Piskorskim, to pokazanie środkowego palca całej
antykomunistycznej demokratycznej lewicy. I to jest najważniejsza
stawka w tej grze. Skurwysyny którzy widzą łamanie praw człowieka
na Białorusi czy w Korei Północnej, przemilczają represje w
Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz